Góry wybaczają niewiele pomyłek.
Dźwięk jest jak wycie wiatru: kusi nicością, opowiada o rozkoszach nieistnienia.
A jednak mimo wszystko coś jeszcze tliło się pod tą zdewastowaną maską. Coś obdarzonego zabójczym instynktem żywych istot – kretów, glist, drobnoustrojów – wciąż toczyło ziemię pod powierzchnią owej wypalonej łąki. I to coś miało też pamięć, pamięć przechowującą absolutnie wszystko. Wszystkie krzywdy, podłości, wszystkie porażki, których doświadczył w starciu ze światem.