Głos, który dobiegł z kupki pościeli, był suchy i płaski. Słychać w nim było chrzęst śmierci jak chrzęst kamyczków w pustej tykwie.
Płynął pod prąd czasu, znów stał się płodem, pływał w płodowych wodach czasu, a jego mózg się degenerował.
Pachnę jak wata cukrowa, pomyślała i z jękiem zwymiotowała po raz drugi i trzeci.
Gdybyś mógł wskoczyć w maszynę czasu i przenieść się w 1932 rok, czy zabiłbyś Hitlera?
Przez głowę przemknęła mu niewyraźna myśl: Czy umieram? Czy to mnie zabije?
A wewnętrzny głos odpowiedział: Tak. Prawdopodobnie tak.
Za nim stała pielęgniarka, biały duch, uczennica czarnoksiężnika z dłońmi zawieszonymi nad małym stolikiem na kółkach, rajem narkomana pełnym słodkich snów.
Cóż, mieliśmy szansę i chyba okazało się, że wylosowaliśmy przegrywający numer, podwójne zero. Ale chcę, żebyś wiedziała, że myślę o Tobie, Saro. Nigdy naprawdę nie miałem nikogo innego i ta noc była naszą najlepszą nocą.
Nagle Johnny zdał sobie sprawę, że chciałby umrzeć. Jeśli jego talent był darem Bożym, to Bóg był niebezpiecznym szaleńcem, którego należy natychmiast powstrzymać.
Sen opadł z niego kawałkami; zaśmiecał podłogę jego umysłu jak coś, co się stłukło i nie zostało jeszcze sprzątnięte.
Czuł, że Stillson gra w najlepsze w roześmianego tygrysa: w skórze bestii - człowiek.
Lecz w skórze człowieka - bestia.
I nagle gdzieś z tyłu Patty Strachan zaczęła krzyczeć cienkim, histerycznym głosem.
- To wina tego faceta! On to sprawił. Podpalił "U Cathy" siłą woli jak w tej książce, w "Carrie". Ty morderco! Morderco! Ty...
Bóg to byczy gość! Taki byczy, ze poskładał do kupy zabawny świat, w którym kilka szklanych choinkowych bombek żyje dłużej niż człowiek.
Myślenie jest takie nudne, kiedy myślisz tylko o sobie i swej utraconej miłości.
Obawiał się, że ciągłe wystawianie wspomnień na światło pamięci sprawi, iż spłowieją i zbledną, jak te pożółkłe odbitki zdjęć, które zrobiono ci przy maturze.
Ale w młodości nie ma nic złego, jeśli tylko potrafisz zrozumieć, że nie możesz dostać wszystkiego naraz.
To mechanik mózgu. Pociął go skalpelem na kawałki i nie znalazł duszy. A więc uznał, ze duszy nie ma. Jak ci rosyjscy kosmonauci, którzy krążyli wokół Ziemi i nie widzieli Boga. To empiryzm mechanika, a mechanicy są po prostu dziećmi o zdumiewającej koordynacji motorycznej.