Horror z 1983 roku.
Człowiek, który boryka się z podobnymi problemami, nie ma takiej gładkiej twarzy. Tak gładkie twarze, mają jedynie ci, którzy mogą sobie pozwolić na luksus rozważania wyłącznie wielkich, szlachetnych problemów: dobra i zła, prawa i bezprawia, porządku i anarchii.
Jak to możliwe, że teraz był martwy, skoro kiedyś razem hodowaliśmy mrówki?
Myślę, że wyczułem w nim wtedy niezwykłą realność bytu kogoś, kto istniał dużo wcześniej, niż ja pojawiłem się na scenie, i kto zdążył się już nałykać sporo mętnej wody.
[...] tacy faceci z zasady nic nie wiedzą o liczbach, dlatego wielu z nich dostaje tak wysokie wyroki za oszustwa podatkowe. Myślą, że uda im się ukryć nielegalne dochody. [...] Wierzą święcie, że pieniądze dadzą się uprać jak brudna bielizna, a w rzeczywistości można nimi tylko żonglować tak długo, aż wreszcie człowiek się pomyli i wszystko się wyda.
Moim zdaniem każdy ma w głowie rodzaj spychacza, który uruchamia w wielkim stresie i może zepchnąć do głębokich rowów wykopanych na dnie świadomości wszystkie jego przyczyny. Pozbyć się ich. Zakopać. Tylko że te rowy sięgają do podświadomości i czasem, w snach, pogrzebane koszmary ożywają.
[...] podświadomość, ta przewrotna małpa, potrafi podsuwać najdziksze pomysły.
- [...] On nie zachowuje się normalnie [...] Wciąż myśli tylko o tym [przeklętym wozie].
- Czasem zdarza się tak ludziom, którzy nigdy nie mieli niczego zbyt wiele. [...] Może chodzić o samochód, dziewczynę, nieraz o karierę, instrument muzyczny albo niezdrową fascynacje jakąś osobą. [...] dobrzy ludzie mogą czasem ulec zaślepieniu i nie zawsze jest to ich wina.
Stanowiącą podstawę jej istnienia iluzję zdradzał dopiero fakt, że nigdzie nie można było nią dojechać, gdyż tworzyła koło.
[...] zawsze kiedy ktoś się zmienia (wszystko jedno, na lepsze czy gorsze), inni przyglądają mu się z niechętną rezerwą, bo to im zaburza dotychczasową perspektywę.
Głęboko zakorzeniony instynkt podpowiada ci, że jeśli nie rozwalisz paru płotów i nie wyważysz kilku bram, twoi rodzice - oczywiście kierując się jak najlepszymi intencjami - zamkną cię na zawsze w kojcu dla niemowląt.
Nagle zaczęła żałować, że nie ubrała się w coś innego, czego nawet przy maksymalnym natężeniu wyobraźni nie można było uznać za prowokujący strój; na przykład w worek po kartoflach, cha, cha! ale by w tym wyglądała!
(...) wysłałem krótki list do Mercera, ponieważ pewne pytanie, gnębiące mnie już od dość dawna, ostatnio coraz bardziej nie dawało mi spokoju. Zapytałem go mianowicie, co stało się z sześcianem metalu, w który zamieniła się Christine. Nie otrzymałem odpowiedzi.
- Czy przyszło ci kiedyś do głowy - rzekł niespodziewanie - że rodzice są tylko przerośniętymi dziećmi, dopóki dzięki kopniakom własnych dzieci nie wylądują w dorosłości, najczęściej wbrew swej woli?
Kiedy człowiek się zorientuje, jak szybko, właściwie niepostrzeżenie minęło siedem lat, zaczyna zdawać sobie sprawę ze swojej śmiertelności.