W taki dzień nie sposób nie wierzyć w to, że już zawsze wszystko będzie się dobrze kończyło, pomyślała Susan.
Jedną z zalet życia w samotności jest to, że zawsze można jadać swoje ulubione kanapki, pomyślał przełykając ostatni kęs, po czym otrzepał ręce, rzucając na trumnę kilka okruszków.
Dopiero dużo później miał okazję zastanowić się nad tym, jak gładko i szybko to poszło. Myśli, jakie w związku z tym go nawiedziły, nie należały do najprzyjemniejszych, nieodmiennie bowiem wywoływały z zakamarków mózgu obraz losu, bynajmniej nie ślepego, lecz wyposażonego w sokoli wzrok i zajmującego się mieleniem bezsilnych śmiertelników w ogromnych żarnach wszechświata na mąkę, z której następnie miał powstać jakiś tajemniczy chleb.
Oto początek Księgi Rodzaju: "Na początku była whisky, a ojciec Callahan rzekł: Niech się staną notatki...".
W małych miasteczkach skandale smażą się nieustannie na małym ogniu, gotowe w każdej chwili do podania na stół, dokładnie tak samo jak fasola u ciotki Cindy.
Na świecie istnieją ludzie stanowiący uosobienie samego Zła. Czasem o nich słyszymy, ale najczęściej ich poczynania skrywa najgłębsza ciemność.
(…) każda powieść stanowi przyznanie się do winy kogoś, kto absolutnie niczego złego nie popełnił.
Kiedy człowiek wyrzuca Boga z serca, wtedy na jego miejscu natychmiast pojawia się Szatan.
- A teraz wyznaj mi swoje grzechy.
- Wszystkie? - zapytał ze zdziwieniem.
- Postaraj się dokonać reprezentatywnego wyboru - odparł sucho Callahan. - Zdaje się, że mamy jeszcze coś do zrobienia przed zachodem słońca.
Może być i pakt z diabłem [...]. Tyle tylko, że forsa będzie trochę śmierdziała siarką.
W takich małych, sennych miasteczkach nie dzieje się zbyt wiele dobrego. Najczęściej panuje w nich obojętność, urozmaicana od czasu do czasu nieświadomym lub, co gorsza, świadomym złem.
(...) była ładną dziewczyną, która kiedyś, przypadkiem, rozminęła się o włos z oszałamiającą urodą. To, że nie można jej było nazwać absolutną pięknością, wynikało nie tyle z jakichś uszczerbków w jej wyglądzie, co raczej z nudy i bezbarwności życia, które prowadziła.
Kościół jest czymś więcej niż zlepkiem idei, jak uważa młodsze pokolenie. To także więcej niż duchowe harcerstwo. Kościół to moc, której człowiek nie powinien nadużywać.
Najbardziej charakterystyczną cechą dzieciństwa nie jest łatwość, z jaką marzenia mieszkają się z jawą, lecz całkowite wyobcowanie. Nie istnieją słowa, które mogłyby opisać mroczne lęki i przeżycia dziecka. Mądre dziecko zdaje sobie z tego sprawę i zgadza się na związane z tym konsekwencje. W momencie, kiedy zaczyna sporządzać dokładny bilans zysków i strat, przestaje być dzieckiem
Ostatnią myślą, jaka nawiedzała przykutych do szpitalnego łóżka ludzi, było mrożące krew w żyłach podejrzenie, iż ciało w rzeczywistości nigdy nie było przyjacielem, lecz wrogiem, zdecydowanym za wszelką cenę zniszczyć nadrzędną siłę, która je stworzyła, wykorzystała a następnie porzuciła, gdy tylko wdarły się w nie wirusy rozumu.
Kiedy jego ukochany pies Chopper został potrącony przez samochód, Mark uparł się, żeby iść razem z matką do weterynarza, kiedy zaś weterynarz powiedział: "Będę musiał pomóc mu zasnąć, chłopcze", odparł: "Pan nie pomoże mu zasnąć, tylko go zabije, prawda?" Weterynarz przyznał mu rację, a wtedy Mark zgodził się, ale najpierw mocno ucałował psa. Było mu bardzo smutno, ale nie płakał i nawet nie odczuwał takiej potrzeby. Matka zalewała się łzami, ale w trzy dni później już prawie nie pamiętała o Chopperze, natomiast Mark postanowił nigdy o nim nie zapomnieć. Taki był właśnie pożytek z niepłakania; płakać znaczyło tyle, co wysikać wszystko na ziemię.