Książka z 1996 roku.
Kłamstwo to fikcja (...), fikcja jest sztuką, a więc sztuka jest niczym więcej niż kłamstwem.
Johnny szybko odkrył, na czym polega problem z trzeźwością - na tym mianowicie, że pamięta się rzeczy, których trzeba się bać.
A kiedy dłonie Briana będą czyste, a jego ciało znajdzie się w trumnie wybranej przez bliskich, przedsiębiorca pogrzebowy ułoży je ze splecionymi palcami, porządnie niczym trampki. Z tak porządnie złożonymi dłońmi Brian zostanie przysypany ziemią. Ze złożonymi dłońmi, jak kazano im składać dłonie na pulpicie ławki, kiedy obaj byli w drugiej klasie. Dłonie te nie zbudują już niczego z kapsli od butelek po piwie. Dłonie te nie prysną już na niego ze zbiorniczka z wodą do picia. Dłonie te spoczywać będą w ciemności.
Myśli te nie przeraziły Davida, w jego głowie i sercu wzbudziły wyłącznie rozpacz, jakby obraz tych porządnie złożonych dłoni wraz z ciałem spoczywających w trumnie dowodził, że nic nie jest warte niczego, że człowiek może robić co w jego mocy, a i tak nie ucieknie przed śmiercią, że nawet dzieci nie są odporne na śmierć, czającą się za pastelową fasadą życia, w którą wierzą rodzice...w którą każą dzieciom wierzyć rodzice.
Człowiek, który mu to zrobił, był pijany- powiedziała mama Briana głuchym, zdławionym przez łzy głosem. Łzy spływały jej po policzkach.- Twierdzi, że nic nie pamięta, że miał przerwę w życiorysie, i wiesz, Dave, co w tym najstraszniejsze? Ja mu wierzę. (...) -Jak Bóg może być tak miłosierny, by sprawić, że ten człowiek nie będzie budził się z krzykiem, widząc we śnie krew tryskającą z głowy mojego synka? nie będzie budził się z krzykiem do końca swoich dni!.
Co to za Bóg, co pozwala mordercy nie widzieć, jak zabija dziecko? - krzyczała mama Briana. -To taki Bóg, co pragnie, żeby morderca znów się upił i zabił jeszcze kogoś. To Bóg kochający pijaków, a nienawidzący małych chłopców! Taki Bóg!
Nie wiedział na przykład, że gówno łatwo się spiera. Tak, owszem, bardzo łatwo. Była to jedna z niewielu życiowych prawd.
Na tym polega problem ze śmiechem, że jest zbyt podobny do gazów. Czasami możesz się powstrzymać, ale przeważnie jednak nie możesz.
Czy nie z tego bierze się całe prawdziwe zło na świecie, że ludzie zostają, chociaż cholernie dobrze wiedzą, że powinni się wynosić, że pchają wózek dalej, choć doskonale wiedzą, że powinni dać spokój i wiać?
Ludzie potrafią się ze sobą zaprzyjaźnić ot tak, na jakiś czas, zwłaszcza jeśli spotkają się na drodze pośrodku niczego.
Nie zobaczysz potwora czającego się pod łóżkiem lub w szafie, jeśli nie zaświecisz światła, takie to proste.
Portfel. Są w nim wszystkie Twoje dowody tożsamości. Będą pod ręką na wpadek, gdybyś zapomniał kim jesteś.
Niedowiarstwo przychodzi naturalnie, niewiarę trzeba w sobie wyrobić.
Dźwięk jest jak wycie wiatru: kusi nicością, opowiada o rozkoszach nieistnienia.