- [...] nie zasłużył, żeby cierpieć. Przecież to nie psy zbudowały bomby.
Życie człowiekowi wystarcza na pięć psów, uważał Corland. Pierwszy uczy ciebie. Drugiego uczysz ty. Trzeci i czwarty dla ciebie pracują. Ostatnim jest ten, który ciebie przeżyje. To pies na zimę.
...to wspomnienie jest jak okruch jasnego szkła dostrzeżony na poboczu drogi, umiejscowiony idealnie, by zostawić powidok.
Zrobiłem dla Ciebie garść drobiazgów, Stały Czytelniku; oto leżą przed Tobą w blasku księżyca. Zanim jednak obejrzysz te małe, ręcznie wykonane skarby, które mam na sprzedaż, porozmawiajmy o nich chwilę, dobrze? Nie zabiorę Ci dużo czasu. Proszę, usiądź przy mnie. I podejdź trochę bliżej. Nie gryzę.
Chociaż tyle lat się znamy, jak przypuszczam, wiesz, że to nie całkiem prawda.
Mam rację?
- [...] Papież dostał swoją elegancką mitrę nie od Boga, tylko od mężczyzn i kobiet będących ofiarami szantażu teologicznego.
Gdy któregoś dnia wracałem po oddaniu krwi na uczelnię, naszła mnie myśl, że jeśli prostytucja to sprzedawanie się za pieniądze, to jestem prostytutką. Pisanie prac semestralnych z angielskiego i socjologii też było formą prostytucji. Wychowano mnie w duchu metodystycznym, więc miałem mocno rozwinięty zmysł dobra i zła, a tu proszę bardzo: stałem się dziwką, tylko handlującą swoją krwią i talentem pisarskim, nie dupą.
Ray otwiera schowek. Grzebie w kłębowisku szpargałów w nadziei, że znajdzie jakieś zapomniane papierosy, ale nic z tego. Znajduje tylko nierozpakowane ciastko Hostess Snowball. Naciska je palcem. Jest sztywne jak trup. Pewnie ma z tysiąc lat. Może więcej. Może przypłynęło na arce Noego.
Kiedy się kłócą, są jak dwa charty pędzące za mechanicznym królikiem. Raz za razem mijają tę samą scenerię, ale nie widzą otoczenia. Widzą tylko królika.
- Jakiś inny artysta albo pisarz...nie pamiętam kto...stwierdził, że najlepszy widok Paryża jest z wieży Eiffla, bo to jedyne miejsce, z którego jej nie widać.
Życie jest zardzewiałym kołpakiem leżącym w przydrożnym rowie, ale trwa i trwa.
Życie to coś więcej, niż ci się wydaje, są mapy wewnątrz waszych map i czas poza waszym czasem.
- [...] Jeżeli pyta pan, dlaczego złe rzeczy spotykają dobrych ludzi, jest pan w niewłaściwym miejscu.
Wpakowałeś sześć kul w uciekające dziecko, pomyślał Bradley, trzy-cztery ostatnie z bliska. I to niby czyni cię dobrym człowiekiem? Z jakiej racji, na litość boską?
To co uważacie za studnie artezyjską w rzeczywistości jest kałużą. Pozwalam sobie mieć odmienne zdanie. Natura ludzka nie ma dna.
- Na człowieka można wpłynąć, na zło nie - powiedział Wesley głosem, który zdawał się dochodzić spoza niego. - Zło żyje dalej. Zawsze. Odlatuje jak jakieś wielgachne ptaszysko i ląduje na kimś innym. To jest w tym wszystkim najgorsze, nie sądzisz?
Na swoją obronę powiem tylko quot libros, quam breve tempus - tak dużo książek, tak mało czasu (mam to na T-shircie).
...w pracy dziennikarskiej koniec zawsze jest tylko końcem tymczasowym, a w rzeczywistości kropkę postawić można tylko na stronie z nekrologami.