Podniósł łeb i zastrzygł uszami. To nie była Julia ani ta druga; to był martwy głos. Horace, jak wszystkie psy, słyszał martwe głosy dość często, czasem nawet widział ich właścicieli. Martwi są wszędzie wokół, ale żywi ich nie dostrzegają, tak jak nie czują większości z 10 tysięcy aromatów otaczających ich w każdej sekundzie każdego dnia.
- Wierzy mi pan?
- Słyszę każde słowo.
Co nie do końca stanowiło potwierdzenie.
Miejsce, gdzie godzina jest zawsze żadna, cel podróży nigdzie, a towarzysz nikim.
Czasami zastanawiała się, po co Bóg w ogóle stworzył mężczyzn. Naprawdę trudno to zrozumieć. Tylko pierdzieli i macali. Na zmianę - macali i pierdzieli.
Jak człowiek nie potrafi śmiać się z nieszczęścia, śmiać i trochę zabawić, to albo jest martwy, albo mu życie obrzydło.
Jeśli modlimy się o to czego chcemy, Bóg puszcza nasze prośby mimo uszu. Za to kiedy modlimy się o to czego potrzebujemy, wtedy Bóg zamienia się w słuch.
- Co się stało?! Myra, ci ci jest?!
- Wypadek - powiedziała, i pokazała mu prawą dłoń.
Tyle że prawej dłoni nie było. Jedynie chlustający krwią kikut. Myra uśmiechnęła się słabo.
- Auć - powiedziała.
[...] Po co kłamać? - zastanowił się Barbie. Reakcja odruchowa? Cywilów należy traktować jak grzyby - trzymać w ciemności i podlewać gównem?[...]