Dzieci to takie dziwne małe stworzenia. Jeśli się czegoś bardzo przestraszą, zwłaszcza gdy tego nie rozumieją, nie rozmawiają o tym. Zamykają to w sobie. Pozornie być może nawet zapominają. Ale wspomnienia tkwią głęboko w ich pamięci.
Gwałtownie zaprotestowałam przeciw tej niesportowej propozycji. Widziałam
w niej zgubny wpływ małżeństwa. Jakże często zdarza się słyszeć zupełnie
inteligentne kobiety, mówiące rozstrzygającym tonem „Edgar powiedział”, podczas gdy powszechnie wiadomo, że Edgar jest skończonym durniem. Zuzanna jako
mężatka skłaniała się do szukania oparcia w tym czy innym mężczyźnie.
Mój czas to głupstwo, w końcu, po co mam podróżować? Języki się zmieniają, ale natura ludzka jest wszędzie taka sama.
Dziwne, że ludzie o bardzo wysokiej inteligencji prawie nigdy nie wykorzystują wielkich szans, jakie daje zbrodnia...
- A cóż ty wiedziałeś o ziemniakach? - zapytałam go.
- Absolutnie nic - odrzekła Belcher. - Ale nie zamierzałem się z tym zdradzić. Znaczy, człowiek może robić wszystko - wystarczy, że znajdzie sobie zastępcę, który zna się na rzeczy, sam trochę poczyta i gotowe!
Trzeba wybierać myśli z miejsca, gdzie się je przechowuje, i nie przetrzymując żadnej z nich na siłę, pozwolić im przesypywać się między palcami, nie koncentrować się na żadnej z nich.
Les femmes...mają cudowną zdolność wspierania kulejących.
Jeśli głowa mężczyzny jest w niebezpieczeństwie, nie poświęca wiele czasu na sentymenty.
- Znów jakaś ponura sprawa na rozkładzie?
Poirot pokręcił przecząco głową. - Jestem, niestety, na urlopie - odrzekł smutno.
Jak wspaniale mieć takich przyjaciół. Serdecznych, prostych, pełnych radości życia, zawsze skłonnych do śmiechu. Arabowie są niebywale pogodni, a do tego niebywale gościnni. Kiedy się idzie przez wioskę, znajomy robotnik natychmiast wybiega z domu, zaprasza na kubek zsiadłego mleka. Miejscy effendi w fioletowych garniturach bywają uciążliwi, lecz ludzie ziemi to dobrzy kompani, wspaniali przyjaciele. Jakże kochałam tę część świata. Nadal ją kocham, zawsze będę kochać.
Bywają chwilę, kiedy człowiek musi umacniać wiarę we własne siły.
Czy jednak nie kryło się za tym coś jeszcze, co ją dotknęło głęboko — dziwnie
łamiący się głos Jackie, kiedy mówiła: — „Umrę, jeśli go nie poślubię. Umrę...”
Ileż było w tym ufności i żaru. Czyż ona, Linnet, odczuwa to samo wobec
Windleshama? Z pewnością nie. Nic potrafiłaby nigdy darzyć nikogo podobnym
uczuciem! Jakież to musi być cudowne doznanie!
Kto powiedział, że największą tragedią w życiu jest dostać to, czego się chciało?
Podróżowałem po świecie, przyglądałem się mu. Cholernie mało jest w nim równości. Proszę wziąć pod uwagę, że ja wciąż wierzyłem w demokrację. Ale trzeba silną ręką zmuszać do niej ludzi, no i zanudzać ich na śmierć. Ludzie nie chcą być braćmi, może kiedyś zechcą, lecz nie teraz. Moja wiara w braterstwo człowieka skończyła się w ubiegłym tygodniu, w dniu przybycia do Londynu, kiedy obserwowałem ludzi stojących w wagonie metra, którzy nie chcieli posunąć się do przodu, by zrobić miejsce
wsiadającym. Odwoływanie się do drzemiącej w człowieku dobroci nie przemieni go w anioła, stosując natomiast siłę w rozsądnych granicach, można go zmusić do mniej lub bardziej przyzwoitego zachowania się i wzajemnego szacunku. Wciąż wierzę w braterstwo, ale to jeszcze pieśń przyszłości. Kwestia jakichś dziesięciu tysięcy lat. Nie wolno tracić cierpliwości. Ewolucja to proces długotrwały.
(...) wcale nie jesteś skończony. Tylko ty tak myślisz. Wierzę, że każdy przynajmniej raz w życiu doznaje uczucia...że to już koniec, że nie podoła dłużej.
Większość przeciętnych obywateli zawsze się zastanawia, co sobie o nich pomyślą sąsiedzi. Ale włóczęgi i arystokraci - nie! Ich to nie obchodzi, robią to, na co mają ochotę i nie zawracają sobie głowy tym, co inni sądzą na ich temat. Nie mam tu na myśli bogaczy-próżniaków, ludzi którzy wydają tylko wielkie przyjęcia i tak dalej. Myślę o tych, którzy od pokoleń wychowywani są w przeświadczeniu, że liczy się jedynie ich zdanie, zawsze tę wyższą sferę oceniam jednakowo - są to ludzie nieulękli, prawdomówni, a czasem wręcz niewiarygodnie głupi [s. 204].
Utrzymać dzikość jest dużo trudniej, niż ją chronić.
Ale żadne poszukiwanie nie da wyniku, jeśli się nie wie, gdzie szukać [s. 138].
Nie zdajesz sobie sprawy, jak wspaniała wola walki tkwi w ludziach w podeszłym wieku. To młodzi idą na tamten świat, ponieważ nie zależy im wystarczająco na życiu.
Nawet Romeo miał swoją Rozalindę, zanim nie zakochał się z kretesem w Julii.