Ci po pięćdziesiątce nie mają za grosz rozsądku: potrafią się zamartwiać na śmierć zupełnymi głupstwami.
(...) nawet najbliższy przyjaciel nie nazwałby go przystojnym, ale miał sympatyczną twarz, a szczere spojrzenie jego brązowych oczu przywodziło na myśl wiernego psa.