- Ach, wy kobiety! - prychnął rozdrażniony starszy pan. - Wszystkie, cholera, jesteście jednakowe! Nie potraficie być precyzyjne! Nigdy nie jesteście niczego pewne. (...) - Wszystko to nonsens!
To właśnie najcichsi, najpotulniejsi ludzie dokonują niekiedy zupełnie niespodziewanie czynów gwałtownych, bo gdy im hamulce puszczają, nic ich nie może powstrzymać!
- Nie powinno się umierać w pociągu - powiedział Derek lekko. - Na pewno powoduje to mnóstwo komplikacji prawnych, a poza tym dostarcza pretekstu, żeby pociągi spóźniały się jeszcze bardziej niż zwykle.
Pat, ściskając w garści skarpetki Nigela, siedziała na łóżku, Nigel przy komodzie ze wszystkimi szufladami wyciągniętymi kopał jak podniecony terrier w stosie swetrów, podczas gdy wokół niego kłębiły się majtki, staniki, pończochy tudzież inne części damskiej garderoby.
- Do jasnej Anielki - wykrzyknęła Sally - co tu się dzieje?
- Szukamy sody - wyjaśnił Nigel krótko.
- Sody? Po co?
- Odczuwam ból - Nigel uśmiechnął się bezczelnie. - Ból w brzusiu i tylko soda może go uśmierzyć.
- Wydaje mi się, że mam gdzieś trochę.
- Nic z tego Sally, musi to być soda Pat. Tylko ten gatunek jest w stanie przynieść ulgę w mojej szczególnej dolegliwości.
Nigdy nie potrafiłam zrozumieć ludzi, którzy najchętniej zatrzymaliby dziecko w beciku i żałują każdego upływającego roku. Ja chwilami wprost nie mogłam się doczekać, pragnęłam zobaczyć, jaka Rosalind będzie za rok, za dwa lata, za trzy...To istny cud – dziecko, nasze własne, lecz zarazem dziwnie obce. Jesteśmy wrotami, którymi wkroczyło w świat; przez pewien czas pozwoli się otaczać opieką, a później odejdzie, żeby wieść własne niezależne życie, nam zaś pozostanie się przyglądać, zachwycać tą wolną i swobodną istotą. Zupełnie jakby się przyniosło do domu nieznaną roślinę, zasadziło i z niecierpliwośćią czekało, co wyrośnie.
Mężczyźni lubią mieszać się do najbardziej niewinnych rozrywek.
- Żołnierzyki - rzekł. - Żołnierzyki na Wyspie Żołnierzyków.
Zwykle przeczuwamy prawdę, zanim ją usłyszymy.
Ach, jakież pajęczyny tkamy,
Kiedy się raz w oszustwo wdamy.
W mniejszym lub większym stopniu wszystkie zbrodnie są do siebie podobne.
- niegdyś był pan bardzo znany, prawda? ale teraz metody śledztwa bardzo się zmieniły.
- jednak zbrodnie pozostały takie same - zauważył Poirot łagodnie.
- Panna Pinkerton niepokoiła się o doktora Humbleby'ego i doktor umarł. Teraz słyszę, że martwiła się również o ciebie..
Bridget wybuchnęła śmiechem. Wyprostowała się i tak energicznie potrząsnęła głową, że jej długie czarne włosy zawirowały w powietrzu.
- Nie martw się - powiedziała. - Szatan dba o podopiecznych.
- Nie wątpię, że to człowiek lepszy ode mnie, ale ośmielę się mimo wszystko. Dla pani Lynn, ośmielę się na Bóg wie co.
Z doświadczenia wiem, że kobiety jeśli już zdecydują się popełnić samobójstwo, przeważnie pragną wyznać, co je doprowadziło do tak dramatycznego rozwiązania.
- Obawiam się - mruknął Poirot - że pani kobieca intuicja wzięła sobie dzień wolny...
Tylko morderca nie nadaje się do życia. Tymczasem dzisiaj to jedyna osoba, której n i e w o l n o tego powiedzieć.
To jest właśnie koszmar. Przebywać wśród ludzi, których się zna, patrzeć im w twarze i nagle widzieć, że te twarze się zmieniają i to nie jest już ktoś, kogo znasz, tylko ktoś obcy...okrutny i obcy...
- Nawet w szaleństwie kryje się jakaś myśl. Coś, co powoduje, że szaleństwo się ujawnia.