Niech ich wszystkich diabli porwą! Tego zadowolonego z siebie kauzyperdę. Tego jadowitego starego błazna Meynella. Nie miał przed sobą żadnej nadziei...tylko cień więziennego muru...Miał wrażenie, że Ktoś zabawił się jego kosztem.. zabawił się z nim w kotka i myszkę. Jakże ten Ktoś musiał się teraz śmiać...
- Klasztor został wysadzony w powietrze...Wieśniacy boją się przechodzić tamtędy w nocy.
- Dlaczego się boją?
- Z powodu czarnego znaku na zburzonej ścianie. Czują przed nim zabobonny lęk.
- Proszę mi powiedzieć, monsieur...szybko...zaraz...proszę mi powiedzieć! Jak wygląda ten znak?
- Przypomina ogromnego psa – odparłem. – Wieśniacy nazywają go Ogarem Śmierci.
- Ach! – Z jej ust wydarł się przenikliwy okrzyk. – A więc to prawda...Wszystko, co pamiętam, jest prawdą. To nie jest żaden nocny koszmar. To się wydarzyło!
Idziemy przez życie jak pociąg, pędzący w ciemności do nieznanego celu.