Niemożliwe nie mogło mieć miejsca, a zatem wbrew pozorom niemożliwe musi być możliwe.
- Pani jako jedyna zachowuje spokój, Mademoiselle. - Poirot zwrócił się do Mary Debenham.
Wzruszyła lekko ramionami.
- A cóż można poradzić?
- Filozof z pani, Mademoiselle.
- Filozofia wymaga bezstronności. Ja kieruję się raczej egoizmem. Nauczyłam się zachowywać nieprzydatne emocje dla siebie.
Ja sam siebie nie rozumiem - odparł Poirot. - Nie rozumiem nic a nic. I nie daje mi to spokoju, jak sam pan zapewne widzi.
-A co jest nie tak z moją propozycją?
Poirot wstał.
-Proszę wybaczyć tę osobistą uwagę: nie podoba mi się pańska twarz, Monsieur Ratchett.
I z tymi słowy opuścił wagon restauracyjny.
Przy małym stoliku, wyprostowana niczym struna, siedziała najbrzydsza leciwa dama, jaką kiedykolwiek widział. Jej brzydota była wybitna - bardziej fascynowała, niż odstręczała.
Gdy osobę, która kłamie, postawi się w obliczu prawdy, zwykle się przyznaje, często przez czyste zaskoczenie.
- Tak słyszałam, monsieur. To wstrętne, nikczemne. Dobry Bóg nie powinien był dopuścić do czegoś takiego. My w Niemczech nie jesteśmy tak niegodziwi.
Jego ciało, ta klatka, jest w każdym calu godna szacunku. Ale spoza kraty wyziera dzika bestia.
Mój przyjacielu, jeśli chcesz złapać królika, wrzucasz mu do nory łasicę. I jeśli królik tam jest, ucieka. To właśnie uczyniłem.
Aby rozwiązać zagadkę, należy tylko wygodnie rozsiąść się w fotelu i pomyśleć.
- Więc co jest niewłaściwego w mojej ofercie? Poirot wstał. - Proszę wybaczyć mi, że zrobię wycieczkę osobistą. Nie podoba mi się pańska twarz, monsieur Ratchett.
Niemożliwe nie może się zdarzyć, wobec tego pozornie niemożliwe musi być możliwe.