To jest właśnie koszmar. Przebywać wśród ludzi, których się zna, patrzeć im w twarze i nagle widzieć, że te twarze się zmieniają i to nie jest już ktoś, kogo znasz, tylko ktoś obcy...okrutny i obcy...
Mordercy są inni niż reszta społeczeństwa; morderstwo jest złem, ale nie dla nich, dla nich jest koniecznością, ofiara "sama się o to prosiła", "nie mieli wyjścia".
Zawsze sprytnie postępował z kobietami...jest to pewien rodzaj sztuki...takiego talentu nie traci się z wiekiem.
Sądzę, że ludzie częściej zabijają tych,
których kochają, niż tych, których nienawidzą. Może dlatego, że tylko ludzie, których kochamy, mogą sprawić, że nasze życie staje się nie do zniesienia.
- (...) I jeszcze jedna rzecz: morderca lubi mówić.
- Jak to mówić?
- Widzisz, morderstwo wyobcowało cię spośród ludzi. Chciałbyś powiedzieć o tym komuś, ale nie możesz. I dlatego tym bardziej tego pragniesz.
W niektórych książkach ginie jedna osoba po drugiej - poinformowała mnie z lubością Josephine. W końcu znajduje się mordercę, bo jest jedyną osobą, która zostaje przy życiu. - Josephine, obudź się! To nie powieść kryminalna. Tu są Trzy Szczyty w Swinly Dean, a ty jesteś dziewczynką, która czyta za dużo kryminałów.
Tylko ci, których kochamy, mogą uczynić nasze życie ciężkim, nie do zniesienia.