[...] osoby inteligentne mają z reguły bogatsze wyobrażenie większości rzeczy niż osoby mniej inteligentne. Inteligencja to nie tylko umiejętność rozumowania, ale też zdolność wyszukiwania w pamięci odpowiednich materiałów i skupiania niezbędnej uwagi.
Zadowoleni z siebie są tylko kabotyni albo ci, którzy nie mają wątpliwości. Ludzie inteligentni mają wątpliwości, a wątpliwości niestety osłabiają. Więc jeśli jestem z siebie niezadowolony, to dlatego że mam wątpliwości. Wszystko, co mówię jest przemyślane, ale nie jestem pewny, czy mam rację.
Kłopot z klasyką, a szczególnie z klasyką wierszowaną, polega na tym, żeby to dobrze zagrać. Tak, to musi być szczere, ale nie zapominajmy, że Fredro tak jak Czechow pisał sztuki o inteligentach. A inteligent raczej chowa swoje słabości i uczucia, a nie wywala wszystkiego na zewnątrz.
Nie wiemy, jak działa świadomość. To jest jeden z poważniejszych problemów: nie wiemy, jak zdefiniować świadomość i jak ona tak naprawdę funkcjonuje. Wiemy mniej więcej, jak wygląda proces uczenia się i rozwijania inteligencji, natomiast jedno jest do pewnego stopnia niezależne od drugiego. Potrafię sobie wyobrazić istoty bardzo inteligentne i nieposiadające żadnej świadomości oraz takie, które są świadome i nie posiadają żadnej inteligencji.
(…) Bóg obdarza człowieka inteligencją po to, by mógł przyjść z pomocą swoim niedoskonałym zmysłom.
Łatwo określić czyjąś inteligencję - wystarczy 10 minut rozmowy. Z określeniem determinacji jest trudniej.
...natomiast piękno, prawdziwe piękno, kończy się właśnie tam, gdzie zaczyna się inteligentny wygląd. Intelekt sam w sobie jest przesadą i rozbija harmonię każdej twarzy. Kiedy tylko ktoś siada, żeby porozmyślać, natychmiast cały staje się nosem, czołem albo czymś jeszcze bardziej obrzydliwym. Przyjrzyj się tylko komukolwiek, kto odniósł sukces w swojej profesji. Cóż to za perfekcyjnie odrażające osoby!
Ludzie inteligentni na ogół nie są skłonni wierzyć w to, w co wierzą masy; taka postawa często przybliża ich do celu, kiedy indziej jednak dostają za to po dupie, zwłaszcza na arenie politycznej, gdzie zwycięzcy dyktują, co jest słuszne.
Inteligenckość to jest stosunek do samego siebie, to, że człowiek wie, iż godność oznacza wolność. Tego nie ma. I taka jest różnica między obecnymi czasami a komunizmem. Sama spotykam się z bardzo dużą agresją, w autobusach, w pociągu. Tak. Jestem drażniąca. Nie chwytają dokładnie, o co mi chodzi, ale wiedzą, że nie jestem po stronie PiS. Jestem wolnym człowiekiem. Wspierałam PiS i dlatego czuję się odpowiedzialna za jego zwycięstwo i teraz go krytykuję.
Inteligent tym się różni od nieinteligenta, że nie obraża się o żarty, rozumie żarty i lubi żarty.
Studia są dla ludzi, którzy nie znają własnej inteligencji
Szczęście wśród inteligentnych osób to najrzadsza rzecz, jaką znam.
Miłość odsuwa strach; ale i odwrotnie, strach ogranicza miłość. I nie tylko miłość. Strach eliminuje także inteligencję, dobroć oraz wszelką myśl o pięknie i prawdzie. W przemyślanie żartobliwej desperacji pozostawia jedynie świadomość własnej nieprzyzwoitości
A najgorszą skazą jest to, że jesteśmy najzwyczajniej w świecie głupi. Przyznajcie to! Czy sądzicie, że Auschwitz był dowodem inteligencji?
Dziwne, że ludzie o bardzo wysokiej inteligencji prawie nigdy nie wykorzystują wielkich szans, jakie daje zbrodnia...
Im bardziej są inteligentni, tym mniej wiedzą o zwyczajnym świecie.
Moim zdaniem inteligencja i erudycja winny się równoważyć jak dwie szale wagi. Zbyt wielka erudycja ściąga za nogi mały rozumek na grząskie dno, a znów duch nie obciążony solidnymi ołowiankami wiadomości leci, dokąd mu się chce, przeważnie ku nieodpowiedzialnym fikcjom.
Jeśli istnieje niewyobrażalna ilość możliwych gatunków istot inteligentnych, to muszą również istnieć liczne, a zupełnie odmienne drogi, jakimi osiągają one swój wysoki poziom rozwoju.
Głupota okazywała się równie niezbędna jak inteligencja, a znacznie trudniej było mu ją w sobie wykształcić.
Moja Wenus jest uszkodzona albo jest na wygnaniu, tak mówi się o Planecie, która nie znajduje się w tym znaku, w którym powinna być. Na dodatek w złym aspekcie pozostaje do niej Pluton, który u mnie rządzi Ascendentem. Sytuacja ta powoduje, że mam, jak sądzę, syndrom Leniwej Wenus. Tak właśnie nazwałam tę Prawidłowość. Mamy wtedy do czynienia z Człowiekiem, który dostał od losu sporo, ale zupełnie nie wykorzystał swojego potencjału. Jest inteligentny i bystry, ale nie przykłada się porządnie do nauki i wykorzystuje inteligencję raczej do grania w karty i stawiania pasjansów. Ma urodę ciała, ale niszczy ją zaniedbaniem, podtruwaniem się używkami, ignorowaniem lekarzy i dentystów.
Taka Wenus to dziwny rodzaj lenistwa - okazje w życiu przechodzą koło nosa, bo się zaspało, bo nie chciało się pójść, bo się spóźniło, bo się zaniedbało. To skłonność do sybarytyzmu, życia w lekkim półśnie, rozpraszanie się na drobne przyjemności, niechęć do wysiłku i zupełny brak skłonności do rywalizacji. Długie poranki, nie otwarte lisy, odłożone na później sprawy, zaniechane projekty. Niechęć do każdej władzy i do podporządkowania się, milczące, leniwe chodzenie własnymi drogami. Można powiedzieć, że z takich ludzi nie ma pożytku.