Im dłużej żyjemy, tym dłuższy cień rzucają ściany naszego więzienia.
Pamięć to coś naprawdę dziwnego. Szufladki ma wypchane kompletnie nieprzydatnymi, bezsensownymi rzeczami. A człowiek zapomina jedną po drugiej te ważne, naprawdę potrzebne.
Otaczająca nas rzeczywistość składa się ze złych przepowiedni, które się sprawdziły.
Wszyscy jesteśmy pokręceni, pogmatwani, nie umiemy dobrze pływać i powoli toniemy.
Ludzie w głębi serca lubią zabijać. I zabijają się, póki się nie zmęczą. Kiedy się zmęczą, trochę odpoczywają, a potem znowu zaczynają się zabijać. Tak już jest. Nikomu nie można ufać i nic się nie zmienia. Dlatego nie ma rady. Jeżeli ci się to nie podoba, lepiej uciec do innego świata.
Wciąż traciłem różne rzeczy, ludzi i uczucia. W moim życiu, jak w kieszeni płaszcza, znajdowała się jakaś wielka dziura, której w żaden sposób nie można było zaszyć.
Dla mnie życie skończyło się, kiedy miałam dwadzieścia lat. Reszta to były jedynie niekończące się reminiscencje. Jakby mroczny, pełen zakrętów, prowadzący donikąd długi korytarz. Lecz musiałam je przeżyć. Przyjmowałam każdy pusty dzień i pustym go żegnałam. Ciągnęły się dni, a ja zrobiłam wiele niesłusznych rzeczy. Nie, szczerze mówiąc, mam wrażenie, że zrobiłam wyłącznie niesłuszne rzeczy. Przez pewien czas żyłam zamknięta wewnątrz. Jakbym żyła na dnie głębokiej studni. Przeklęłam, znienawidziłam wszystko na zewnątrz. W pewnym momencie wyszłam z niej i udawałam, że żyję. Wszystko przyjmowałam, szłam przez życie, nic nie czując (...) ale to wszystko nie miało znaczenia. Wszystko minęło w mgnieniu oka. Nic nie zostało poza bliznami po kilku rzeczach, którymi gardziłam i które zmarnowałam.
Świat muzyki to cmentarz młodocianych geniuszy.