Yoshiya obudził się z potwornym kacem. Ze wszystkich sił starał się otworzyć oczy, lecz otworzyło się tylko jedno. Lewa powieka go nie słuchała. Miał wrażenie, że w nocy głowa wypełniła mu się dziurawymi zębami, a z gnijących dziąseł sączy się ropa i od środka rozpuszcza szare komórki. Jeżeli jakoś tego nie powstrzyma, wkrótce przestaną istnieć. Ale zdawało mu się, że nie będzie mógł nic na to poradzić. W miarę możliwości chciałby się jeszcze odrobinę przespać. Jednak wiedział, że już nie uśnie. Zbyt źle się czuł.
Przy ognisku Junko zawsze stawała się milcząca. Trwała praktycznie w bezruchu, tylko od czasu do czasu lekko zmieniała pozycję. Wydawało jej się, że płomienie wszystko w milczeniu przyjmują, rozumieją i wybaczają. Pomyślała, że prawdziwa rodzina to musi być właśnie coś takiego.
Nasze serca nie są z kamienia. Kamienie mogą kiedyś rozsypać się w proch. Mogą stracić kształt. Ale serca się nie rozsypują. Są pozbawione kształtu, możemy je sobie wiecznie przekazywać, czy są dobre czy złe.
Fiodor Dostojewski z nierównaną delikatnością opisywał ludzi opuszczonych przez Boga. W tym żałosnym paradoksie, że człowiek, który stworzył Boga, zostaje przez niego opuszczony, dostrzegł wartość ludzkiej egzystencji.
Żywi ludzie do pewnego stopnia się między sobą różnią, ale po śmierci wszyscy są tacy sami, zużyte, puste cielesne powłoki.
Kiedy jest się z kimś długo i wykonuje się polecenia tej osoby, staje się człowiek z tym kimś jednym ciałem i duszą. Rozumie pani, o czym mówię?
Straszne życie. Tylko śpię, wstaję, jem i sram. Nie jestem nawet pewien, po co w ogóle żyję.
Świat jest jak wielki płaszcz i potrzebuje kieszeni o różnych kształtach.
Nie mogłabym z tym człowiekiem żyć, (...) ale być może mogłabym z nim umrzeć.
Kiedy ludzie patrzą w ogień, ich oczy są bardzo szczere.
Jeżeli będzie pani traciła zbyt wiele sił na życie, nie uda się pani spokojnie umrzeć.
Ciężko jest być młodym. Są takie rzeczy, na które nawet myślenie nie poradzi.
Prawdziwy strach to strach przed własną wyobraźnią.
Noc była zimna, lecz bezwietrzna, a oddech zamarzał w kształcie wypowiadanych słów.
Trzeba żyć i umieć umrzeć - to rzeczy w pewnym sensie równorzędne (...).
Czasami przeczucia stają się czymś w rodzaju namiastki rzeczywistych zdarzeń, która bywa bardziej od nich realna. I właśnie dlatego przeczucia bywają przerażające.
To, że się coś rozumie, nie znaczy wcale, że ma się to jasno przed oczami. Gdyby jedno i drugie było jednocześnie możliwe, życie byłoby prostsze.