Różne rzeczy nie są twoją winą. Ani moją. Ani wina przepowiedni czy klątwy. Nie jest to wina DNA ani wina absurdu. Ani wina strukturalizmu, ani wina trzeciej rewolucji przemysłowej. Wszyscy niszczejemy i giniemy, bo świat opiera się na niszczeniu i stracie. Nasza egzystencja to jedynie cień, odbicie tej zasady. Wieją wiatry. Jedne silne, gwałtowne, inne przyjemne jak powiewy. Lecz wszystkie kiedyś zginą i znikną. Nie mają materialnej postaci. Wiatr to tylko nazwa ruchu powietrza. Wytęż słuch. Zrozumiesz metaforę.
Przez chwilę kot nie był pewien, co się dzieje. A potem jakby zrezygnowany powiedział:
- Ty...umiesz mówić.
- Tak - odrzekł straszy pan jakby zawstydzony. Chyba z grzeczności ściągnął z głowy zniszczoną bawełnianą czapkę.
- Nie z każdym Kotem Nakata potrafi rozmawiać, ale jeżeli wszystko dobrze pójdzie, udaje się, tak jak teraz.
We wszystkim potrzebna jest kolejność - powiedział Johnie Walker. - Nie można patrzeć zbyt daleko przed siebie. Jak człowiek patrzy zbyt daleko przed siebie, przestaje uważać pod nogi i często się przewraca. Ale nie należy też zbyt dokładnie patrzeć pod nogi. Jeśli nie patrzy się przed siebie, można na coś wpaść. Dlatego trzeba patrzeć przed siebie, ale niezbyt daleko, i robić wszystko jak należy, trzymając się kolejności. To jest najważniejsze. W każdym przypadku.
Od niepamiętnych czasów nie da się oddzielić poezji od symbolizmu. Tak jak nie można oddzielić piratów od rumu.
- Obok świata, w którym żyjemy, jest inny świat. Do pewnego miejsca możesz do niego wejść. I możesz z niego bezpiecznie wrócić. Jeżeli będziesz uważny. Ale jak miniesz pewien punkt, już stamtąd nie wyjdziesz. Nie znajdziesz drogi powrotnej. To labirynt. Wiesz, skąd się wywodzi idea labiryntu?
Kręcę głową.
- O ile wiadomo, po raz pierwszy pojęcie labiryntu stworzyli mieszkańcy starożytnej Mezopotamii. Wyciągali zwierzęce, a czasami prawdopodobnie ludzkie, jelita i wróżyli z nich. Bardzo podziwiali te skomplikowane kształty. Dlatego podstawą kształtu labiryntu jest jelito. To znaczy, że zasada labiryntu znajduje się wewnątrz ciebie. I odpowiada labiryntowości będącej na zewnątrz ciebie.
- Metafora.
- Tak. Podwójna metafora. To, co jest na zewnątrz ciebie, jest odbiciem tego, co masz w sobie, a to co masz w sobie, odzwierciedleniem tego, co na zewnątrz. Dlatego bardzo często wejście w labirynt na zewnątrz oznacza wkroczenie w labirynt, który masz w sobie. To w wielu wypadkach niebezpieczne.
Błądzisz w labiryncie czasu. A największy problem polega na tym, że nie masz najmniejszej ochoty stamtąd wyjść.
A kim naprawdę jesteś?
– Nie mam nazwiska.
– A nie jest ciężko żyć bez nazwiska?
– Nie. Nigdy nie miałem nazwiska ani postaci.
– To jesteś jak pierdnięcie.
– Można to tak ująć. Skoro nie mam postaci, mogę się stać wszystkim.
Nie można uczynić z siły muru i się nim otoczyć. Bo siłę może zniszczyć jeszcze większa siła.
...zasypiam. Lecz jest to niespokojny sen. Ciało pragnie głębokiego snu, ale świadomość nie zasypia. Ja kołyszę się między jednym a drugim jak wahadło. Nadchodzi świat i choć nie jest jeszcze zupełnie widno, ptaki podnoszą wrzawę w ogrodzie i ich głosy całkowicie wybijają mnie ze snu.
Problem nie w tym, z czym muszę sobie radzić. Jest natomiast coś, co muszę robić. Muszę żyć dzień po dniu w tym swoim ciele, w tym nieprawdopodobnie wadliwym opakowaniu. To wszystko. W zasadzie proste, a jednocześnie trudne zadanie. Ale tak czy inaczej, nawet jeżeli mi się to uda, nikt tego nie uzna za wielkie osiągnięcie. Nie będzie żadnej owacji na stojąco.
Objawienie przekracza ramy codzienności. Co to za życie bez objawień! Ważne jest przeskoczenie z racjonalności obserwowania do racjonalności działania.
No, ale mnie też się wcale nie podoba moje rzeczywiste opakowanie. Ale mimo to w głębi serca myślę, że jeżeli (...) przyjąć, że skorupa to treść, a treść to skorupa, być może łatwiej nam przyjdzie zrozumieć sens naszego życia.
Próbuję sobie wyobrazić siebie za czterdzieści lat. Ale to zupełnie tak, jakbym wyobrażał sobie koniec wszechświata.
Z doświadczenia wiem, że jeżeli ktoś czegoś bardzo pragnie, to się zwykle nie spełnia. A kiedy czegoś za wszelką cenę unika to samo naturalnie wychodzi mu naprzeciw.
To czego pragnę, siła, której pragnę, to nie siła pozwalająca wygrać czy przegrać. Nie chcę muru, który odeprze siłę z zewnątrz. Pragnę siły, która przyjmie zewnętrzną siłę i przeciwstawi się jej. Siły, która cicho przeciwstawi się takim rzeczom jak niesprawiedliwość, pech, smutek, nieporozumienia, brak zrozumienia.
Jestem zawieszony między dwiema pustkami. Nie potrafię odróżnić, co jest właściwe, a co nie. Nie wiem, czego pragnę. Stoję sam po środku gwałtownej burzy piaskowej. Nie widzę nawet swojej wyciągniętej ręki. Nie mogę iść w żadną stronę.
Boisz się wyobraźni. A jeszcze bardziej boisz się snów. Boisz się odpowiedzialności, która może się narodzić w snach. Ale nie możesz nie spać, a jak uśniesz, przyjdą sny. Jakoś uda ci się powstrzymać wyobraźnię na jawie, lecz nie możesz powstrzymać snów.
Gdyby na świecie byli sami ważniacy i geniusze, dopiero byłby kłopot. Ktoś musi na wszystko uważać i zająć się tym, co jest do zrobienia.