- To bardzo proste - rzekła. - Ty mnie odnalazłeś. To jest główny powód.
- A gdyby ktoś inny cię odnalazł?
- Lecz nikt inny mnie nie odnalazł. Poza tym jesteś dużo atrakcyjniejszy, niż myślisz.
- To dlaczego tak nie uważam? - zapytałem.
- Dlatego, że żyjesz tylko połową siebie - powiedziała dobitnie - a druga połowa leży gdzieś bezczynnie.
To, co jedni uważają za skończone, dla innych jeszcze trwa. To wszystko. Niby niewiele, ale gdy dojedzie się do końca szyn, te małe różnice urastają do wielkich różnic.
To jakby taki tygiel, który wszystko pochłania. Jest tak piękny, że tracisz głowę, i tak pełen zła, że włosy stają dęba. Jeśli się w nim zanurzysz, wszystko inne znika. Świadomość, system wartości, uczucia, troski, wszystko znika. Przypomina to dynamizm tamtej chwili, kiedy z pewnego punktu we wszechświecie wyłoniło się źródło wszelkiego życia.
Sytuacja będzie taka sama. I dla mnie, i dla ciebie są tylko dwa rozwiązania. Albo znajdziesz owcę, albo nie. Nie ma nic pośredniego.
Jednak jeśli ktoś pisze historię jakiegoś miasta, to zwykle na końcu musi umieścić ,,dzisiaj". Nawet jeśli dzisiaj od razu przestaje być dzisiaj, to nikt nie może zaprzeczyć, żę dzisiaj jest dzisiaj. A jeżeli dzisiaj nie byłoby dzisiaj, to historia nie byłaby historią.
Artykuł twierdził, że w orchideach jest coś, co zmusza człowieka do myślenia o własnym losie. Zdaje się, ze we wszystkim można doszukać się filozofii i losu.
- Ale prawie wszystkim ktoś rozkazuje, zastrasza ich i zmusza. Takie jest życie. I być może nie należy oczekiwać niczego innego.
Czas jednak jest jednym, niekończącym się ciągiem. My tego nie dostrzegamy, ponieważ zawsze wycinamy sobie kawałki czasu i dopasowujemy je do swoich własnych wymiarów, ale czas zawsze ciągnie się bez końca.
Czułem się bez niej samotny, ale cieszyło mnie to, że przynajmniej umiem jeszcze odczuwać osamotnienie. Osamotnienie nie było wcale złym uczuciem. Jak cichy dąb, z którego odleciały ptaszki.
Coś mnie wzruszało i przeze mnie wzruszało innych. Lecz wszystko zostało stracone. Stracone, bo miało być stracone. Czy miałem inne wyjście oprócz wypuszczenia wszystkiego z rąk?
Świat - to słowo zawsze kojarzy mi się z olbrzymią platformą ze wszystkich sił podtrzymywaną przez słonia i żółwia.
Żółw nie rozumie, jaką funkcję pełni słoń, a słoń nie rozumie, jaką funkcję pełni żółw, ani jeden zaś, ani drugi nie rozumieją świata.
W ten sposób dzień po dniu oddalam się od ,,wspomnień", aż pewnego dnia znowu usłyszę daleki głos w zupełnej ciemności.
Płakałem tak po raz pierwszy w życiu. Po dwóch godzinach wreszcie udało mi się przestać i wstać. Nie wiedziałem, dokąd iść, ale wstałem i otrzepałem ze spodni drobny piasek.
Nigdy o tym nie rozmawialiśmy, ale obaj byliśmy świadomi, że ten drugi wie.
(...) ludzie zazwyczaj nie myślą, że to, co zdarzyło się im, zdarza się wielu osobom.
- Wydawało mi się, że potrzebuję jego nierealności, aby przezwyciężyć swoją. Na początku tak myślałam. Dlatego go pokochałam. A może najpierw go pokochałam, a potem zaczęłam tak myśleć. Chociaż to wychodzi na to samo.