Sercem nie można się posługiwać. - sprostowałem. - Serce wystarczy mieć. To tak jak z wiatrem. Wystarczy, że się go czuje.
Nie ma na tym świecie nic, co byłoby bezpiecznie ukryte w sercu.
...dostanie się w szpony zazdrości to jak osadzenie samego siebie w najstraszliwszym więzieniu na świecie. A to dlatego, że więzień sam się w nim zamyka. (...) Oczywiście gdyby postanowił stamtąd wyjść mógłby to zrobić. Dlatego że to więzienie jest w jego sercu. Ale nie może powziąć takiego postanowienia. Jego serce stało się twarde jak skała. Na tym właśnie polega istota zazdrości.
Nasze serca nie są z kamienia. Kamienie mogą kiedyś rozsypać się w proch. Mogą stracić kształt. Ale serca się nie rozsypują. Są pozbawione kształtu, możemy je sobie wiecznie przekazywać, czy są dobre czy złe.
Niełatwo tak ciągle skrywać w sercu tajemnicę.
Pewnego dnia coś nas chwyta za serce. Wszystko jedno co, coś niewielkiego. Pączek róży, zgubiona czapka, sweter, który lubiliśmy w dzieciństwie, stara płyta Gene'a Pitneya...Jedna z drobnych rzeczy, dla których nigdzie nie ma już miejsca. To coś błądzi po naszym sercu przez dwa lub trzy dni, a potem wraca tam, skąd przyszło. W ciemność. W naszym sercu wykopano kilka studni. Przelatują nad nimi ptaki.
Serce jest jak nocny ptak. Spokojnie na coś czeka, a kiedy to nadchodzi, leci prosto w tamtym kierunku.
Ludzie o ponurych sercach miewają ponure sny. A ci o jeszcze bardziej ponurych w ogóle nie śnią.