Jak pan chce w Polsce szczęśliwie żyć, musi mieć pan pieniądze i miedziane czoło. Inaczej nic z tego.
Wczorajsza niezwykłość staje się dzisiejszym banałem, a dzisiejsza skrajność jutrzejszą normą.
Jak powiada stare przysłowie pilotów, w próżni nic nie ginie - i jeżeli zostawisz w niej papierośnicę, wystarczy obliczyć elementy jej ruchu i przybyć na to miejsce we właściwym czasie, a papierośnica, podążając po swej orbicie, wskoczy ci z astronomiczną dokładnością w przewidzianej sekundzie do ręki.
Pojmuję konieczność postępu i doceniam laktofory, którymi spryskuje się trawę na pastwisku, tak że obraca się sama w serki. Lecz to wyeliminowanie krów, racjonalnie słuszne, budzi świadomość, że łąki, wyzbyte ich flegmatycznej, introwertywnie przeżuwającej obecności, są zasmucająco puste.
Nie śmiał spytać, czy go kocha. Tak ofiarować się, jakby się dawało obcemu ostatni kęs - to było więcej niż miłość.
- Za dużo tego dobrego wiesz?
- Jakiego dobrego znowu?
- Poczucia odpowiedzialności. We wszystkim trzeba znać miarę.
Gdyby ludzie od jaskiniowej epoki robili tylko to, co wyglądało na możliwe, do dzisiaj siedzieliby w jaskiniach.
O tym, czy ocean był istotą żywą, mógłby ktoś zamiłowany w paradoksach i dostatecznie uparty wątpić dalej. Niepodobna było jednak zaprzeczać istnieniu jego psychiki, cokolwiek by pod tym słowem dało się zrozumieć. Oczywiste stało się, że dostrzega aż nadto dobrze naszą obecność nad sobą...To jedno stwierdzenie przekreślało całe rozbudowane skrzydło solarystyki głoszące, jakoby ocean był „światem w sobie”, „bytem w sobie” pozbawionym na skutek wtórnego zaniku ongiś istniejących organów zmysłowych, jakoby nie wiedział nic o istnieniu zjawisk czy obiektów zewnętrznych, zamknięty w kołowrocie gigantycznych myślowych prądów, których siedzibą, łożem i twórcą jest jego pod dwoma słońcami wirująca otchłań.
Gdy milczała, chodziła, siadała, uśmiechała się, przeświadczenie, że mam przed sobą Harey, było silniejsze od mojej mdlącej trwogi, to znowu, jak właśnie w tym momencie, wydawało mi się, że to jest Harey uproszczona, zawężona do kilku charakterystycznych odezwań, gestów, ruchów.
Otóż między "wszędzie" a "prawie że nigdzie" jest różnica ogromna i ta jest twoim normalnym życiowym udziałem, bo zawsze byłeś w jednym, jedynym miejscu naraz. Natomiast między "prawie że nigdzie" a "nigdzie" zachodzi różnica, mówiąc prawdę, mikroskopijna. Tak zatem matematyka wrażeń dowodzi, że już teraz właściwie ledwo że żyjesz, bo niemal wszędzie jesteś nieobecny, właśnie jak nieboszczyk!
Doprawdy nie wiem, kiedy po raz pierwszy nadzwyczaj zdziwiłem się tym, że jestem, a zarazem pewno trochę przestraszyłem się, że mogło mnie wcale nie być albo też mógłbym być jakimś patykiem, albo dmuchawcem, nogą kozy lub ślimakiem. A nawet kamieniem.
- Mieli wszystkie środki zabezpieczenia: energoboty, lasery, miotacze. Główny antymat stoi tuż przy statku. Mieli to samo co my - bezbarwnym głosem powiedział Rohan. Usiadł nagle. - Przepraszam... - powiedział.
Astrogator wyjął z szafki ściennej butelkę koniaku.
- Stary środek, czasem się przydaje. Niech pan to wypije, Rohan. Używano tego dawniej na polach bitew...
Czy słyszała już pani o zabójstwie człowieka przy użyciu pierwiastka radioaktywnego?
- Tak - powiedziała cicho. - W Hiroszimie.
- Co? Ach naturalnie - odparłem. - Miałem oczywiście na myśli akcję, żeby tak powiedzieć, indywidualną, nie w skali całych narodów czy państw. Jak to jednak nowinki techniczne wzbogacają życie, prawda?
[...] I jeżeli włoży pan do swojej maszyny najszczytniejsze pomniki literatury, płody geniuszu ludzkiego, nieśmiertelne poematy, sagi - wyjdzie z tego bełkot?!
- Bo też to jest bełkot, panie - odparł chłodno kapitan - Dywersyjny bełkot. Sztuka, literatura, czy pan wie, do czego ona służy? Do odwracania uwagi!
Człowiek psuje się od środka, a dobre i to, że nie zaraz od głowy.
Skończyłem, walcząc dzielnie z przypadłościami somy, powieść, którą zabrał dziś mój agent do powielania i wysyłania tu i tam. Tytułu jak zwykle nie mam, alić lepsza książka bez tytułu niż na odwrót.
Co do mnie, rozumowałem następująco: świat jest, jaki jest, a ludzkość zachowuje się, jak się zachowuje, ponieważ wszystko to powstało sposobem przypadkowym, więc byle jakim, z okazji naruszenia praw fundamentalnych. Wystarczy zastanowić się chwilę, aby dojść do wniosku, że przy takich warunkach mogło być nawet jeszcze gorzej! Decydowała przecież loteria – skoro „Stwórcą” był f l u k t u a c y j n y k a p r y s n i c o ś c i, która potwornie i koszmarnie zadłużyła się, rozdymając bez sensu i planu metagalaktyczną bańkę!
- Będę milczał, jeśli uznam to za możliwe.
- Za możliwe?
- Za wskazane.
- Ze względu na jakie kryteria?
- Tak zwane sumienie, proszę pana.
Lot patrolowy porównywano, nie bez słuszności, do siedzenia w poczekalni u dentysty - i jedyna różnica polegała na tym, że dentysta nie przychodził.