Piekło to inni.

Piekło to inni.
Może tak naprawdę nie ma miejsca zwanego piekłem. Może piekło to po prostu słuchanie, jak nasi dziadkowie oddychają przez nos, kiedy jedzą kanapki.
Ci, którzy dążą do władzy absolutnej, mimo iż dążą do tego, by czynić to, co uważają za dobre, zwyczajnie domagają się prawa do egzekwowania swojej wersji nieba na ziemi. Przypomnę, że to oni zawsze tworzą najbardziej piekielne tyranie. Władza absolutna korumpuje, a ci, którzy jej szukają, zawsze są podejrzani i musimy się im przeciwstawiać.
Jak to jest, że dni, zdarzenia, chwile które były tak piękne, nagle stają się wstrętne i to bez żadnego, żadnego konkretnego powodu? Po prostu się zmieniają. Bez najmniejszej przyczyny.
Och, nie zostałem stworzony do nieba. Nie, nie chcę iść do nieba. Piekło jest znacznie lepsze. Pomyśl o wszystkich interesujących ludziach, których tam spotkasz!
Strasznie cierpieć i wiedzieć, że samym jest się tego przyczyną: to właśnie jest piekło.
Nie ma kobiet brzydkich, są tylko kobiety zaniedbane.
Piękno ma jedynie głębokość skóry. Uważam, że to co jest naprawdę ważne, to znajdowanie balansu w umyśle, ciele i duszy.
Dobroć można niekiedy znaleźć w środku piekła.
Na dnie piekła bulgocze śmiech.
Nagle pokój napełnił się światłem. Usłyszałem turkot i huk. Tory przechodziły dokładnie na poziomie mojego okna. Był to nadziemny odcinek metra i pociąg właśnie się zatrzymał. Za oknem zobaczyłem rząd nowojorskich twarzy. Wpatrywałem się w nie, a one wpatrywały się we mnie. Pociąg postał chwilę, po czym odjechał. Wróciła ciemność. Ale po chwili pokój znowu zalała fala światła. I znowu zobaczyłem te twarze. Była to istna wizja piekła, która raz po raz się pojawiała. Każdy kolejny pociąg przywoził ładunek twarzy jeszcze obrzydliwszych, bardziej zdemenciałych i okrutnych niż poprzedni. Piłem wino.
W stukach i grzmotach obustronnych ogni dym gęstniał, napełniony ognistymi błyskawicami, krzykami, przekleństwami i wybijającymi się nad wszystko głosami komend krótkich, zdyszanych, coraz śpieszniejszych, zapalczywszych, śmiertelniejszych. Duszność i ciemność od dymu wzrastały; lały się w nich strumienie potu, ciekły strugi krwi. Coraz ciaśniej stawało się tam, wrzaskliwiej, krwawiej, wścieklej, przeklęcie. Piekło, piekło, mówię ci, wietrze prędki, szalało w tym naszym cichym, wonnym, kwiecistym, niewinnym raju leśnym. Piekło ludzkie.
Dopóki krzywda, dopóty walka! Przez krew i śmierć, przez ruiny i mogiły, z nadzieją czy przeciw nadziei, walka z piekłem ziemi w imię nieba, które na ziemię zstąpi...
Piekło jest rajem oglądanym z drugiej strony.
Istoty bez wyobraźni odczuwają potrzebę odbycia podróży dookoła świata albo oczekiwania na wojnę europejską, żeby móc sobie wyobrazić piekło. Mnie wystarczyło pozostać tam, gdzie byłem i natknąć się na smarka, w dodatku na smarka jedynie domniemanego.
„Najpierw boisz się, że umrzesz, a potem, że przeżyjesz”. Tak mawia Wireman, a on wie, co mówi; też był na wakacjach w piekle.
Przejść przez piekło to jedno, ale czy zechcesz posiąść je na własność?
Wolę iść do piekła niż do nieba, gdyż w tym pierwszym znaleźli się wszyscy ciekawi ludzie.
Kiedy Bóg zstąpił na ziemię po raz pierwszy, przyniósł życie i śmierć; gdy zstąpił po raz drugi, przyniósł piekło.
Nie wierzę w życie po życiu, więc nie muszę spędzać całego życia obawiając się pieka lub obawiając się nawet bardziej nieba. Jakiekolwiek nie są piekielne tortury, myślę że nuda w niebie mogła by być nawet gorsza.