Prostota jest ostatnim etapem sztuki.
Pisarz jest inżynierem ludzkiej duszy.
Przestrzeń jest oddechem sztuki.
Kultura przynosi także zwycięstwo, choć zwycięstwo czasem obniża kulturę.
Doświadczenie stworzyło sztukę, brak zaś doświadczenia – przypadek.
Nie ma nic nudniejszego niż nudna sztuka.
Statystyka i cyfry fałszują rzeczywistość sztuki. Nie można rozliczać twórczości przez cyfry, ilość widzów, oglądalność. To nie ma nic wspólnego ze sztuką. Taka informacja jest dla księgowych, nie dla artystów.
Samobójstwem dla artysty nie jest podjęcie dyrekcji, ale jej zakończenie. Wtedy dopiero nastaje śmierć rzeczywista (…).
Kostium ma niesłychaną wagę. Molier, Szekspir grani są od kilkuset lat, to znaczy, że są permanentnie nowocześni, tylko trzeba dobrze odczytać ich tekst i nie ma co ich poprawiać.
(…) inspiracja jest rzeczą naturalną w sztuce.
Aktorstwo to jest najszybciej starzejący się zawód świata, bo zależny od odbiorcy. Zachowanie proporcji między estetyką w sztuce, do której jesteśmy przyzwyczajeni, której chcemy bronić, a gustem odbiorcy (nie zawsze równoznacznym z naszym) to jest znalezienie złotego środka. Na tym "węchu" opiera się cała tajemnica tego zawodu. Tej sztuki można się nauczyć – ucząc.
Ich indywidualność trzymana była na wodzy przez architekta i teologa. Sobór w Nicei w roku 787 stwierdził, że sztuka jest rzeczą artysty, ale kompozycja (powiedzielibyśmy dzisiaj: treść dzieła) należy do Ojców. Zdanie to musiało mieć walor nie tylko deklaratywny, skoro w roku 1306 rzeźbiarz Tideman musiał wycofać z londyńskiego kościoła swoją figurę Chrystusa, którą uznano za niezgodną z tradycją, i w dodatku zwrócić pieniądze pobrane za robociznę.
Dlatego zapewne malarze groty są największymi animalistami wszystkich czasów. Dla nich zwierzę nie było tak jak dla Holendrów fragmentem łagodnego pejzażu pasterskiego, ale widzieli je błyskawicznie, w dramatycznym popłochu, żywe, ale naznaczone już śmiercią. Ich oko nie kontempluje przedmiotu, ale z precyzją mordercy doskonałego pęta go w sidła czarnego konturu.
Nikomu nie przychodziło do głowy pytanie, po co istnieje sztuka - ponieważ świat bez obrazów byłby po prostu niepojęty.
To my jesteśmy ubodzy, bardzo ubodzy. Znakomita część sztuki współczesnej opowiada się po stronie chaosu, gestykuluje w pustce albo mówi o historii własnej, jałowej duszy.
Kiedy patrzę na polską sztukę, to widzę w niej jeden podstawowy brak – brak możliwości epiki. Czyli możliwości opisu rzeczywistości z różnych punktów widzenia czy, jak nazywał to Hegel, totalności obiektu. W literaturze mamy lirykę, to liryczne „ja”, albo groteskę – czyli też bardzo subiektywną wizję. Gdy pytam o epikę, na ogół słyszę Lalka Prusa – ale jak na taki duży naród, to naprawdę mało. Zwłaszcza że poza Polakami mało kto jest w stanie ją czytać – z Tołstojem, Balzakiem to nie wytrzymuje porównania. Jakie ma to konsekwencje? Najważniejszą dla mnie jest niemożność zmierzenia się ze złem. Zło się wyprowadza na zewnątrz, zawsze jest ktoś inny winny, nie my.
Sztuka, może nawet szczególnie muzyka, może sprawić, że ludzie ujrzą coś wyraźniej.
Dla mnie polityczny przekaz zabija muzykę. Sztuka jest po to, żeby zapomnieć o polityce, o tych wszystkich gównach. Na pewno nie będę bawiła się w politykę. A już najbardziej mnie wkurza wpieprzanie Boga i religii do sztuki. Muzyka powinna być daleka od takich rzeczy. Nosowskiej ktoś zarzucił, że wypruwa flaki przed publicznością. I bardzo dobrze, to jej własne flaki, przynajmniej ma o nich pojęcie.
Nauka jest zbyt ważna, aby nie być częścią kultury popularnej.
Jeśli nie uratujemy kultury, nie uratujemy narodu.
Cudowne w byciu muzykiem i autorem piosenek jest to, że wiem – i wszyscy jako autorzy piosenek doskonale zdajemy sobie z tego sprawę – że jest ogromna liczba rzeczy, na które możemy sobie pozwolić, ponieważ na końcu będziemy śpiewać piosenkę (…). W pisaniu poezji nie ma takiej wolności. Jeśli fraza jest zła, po prostu jest zła. Nie da się tego obejść.