Analizowała to tysiące razy i doszła do wniosku, że dobry seks polega na zaufaniu i otwarciu się. A Elena miała do Joela całkowite zaufanie. Mogła się przed nim odsłonić. Nigdy nie było między nimi żadnego oceniania, niepewności, zwątpienia. Ona chciała sprawić przyjemność jemu, a on jej, a oboje kierowali się w tym względzie egoizmem. Nigdy żadnemu z nich nie chodziło o nic innego. Nieczęsto tak się w życiu zdarza. Może raz albo dwa. A bywa, że nigdy. (…) Po prostu czuła, że wraz ze śmiercią Joela umarła też jakaś jej część. I miała świadomość, że nie znajdzie nigdzie nikogo, komu mogłaby tak zaufać, żeby się przed nim otworzyć. To był fakt, może i smutny, ale jak wciąż słyszała w tej żałosnej rzeczywistości, fakty nie liczą się z niczyimi uczuciami. Było cudownie, ale się skończyło - i już.
Sex jest dla wszystkich ale wzajemna bliskosc po nim tylko dla zakochanych.