W colleg'u Nash uczył się o Johnie Locke'u, według którego najlepszym rządem jest brak rządu, ponieważ - krótko mówiąc - taki stan jest najbliższy naturalnemu, czyli stworzonemu przez Boga. Jednak w takim stanie jesteśmy zwierzętami. Nonsensem jest myśleć, że jesteśmy czymś więcej. Głupota jest wierzyć, że człowiek jest ponad to, a miłość i przyjaźń są czymś innym niż majaczeniami inteligentnego umysłu, który rozumie tę śmieszność, więc musi wymyślić sposoby oderwania się od tego i pocieszenia.
Wszystkie nasze decyzje rodzą konsekwencje. Wszyscy codziennie bawimy się w Boga. Kiedy kobieta kupuje sobie nową parę drogich butów, nie daje tych pieniędzy na jedzenie dla kogoś, kto umiera z głodu. W pewnym sensie te buty są dla niej ważniejsze niż ludzkie życie. Wszyscy zabijamy, żeby uczynić nasze życie wygodniejszym. Nie przedstawiamy tego w taki sposób, jednak własnie to robimy.
Drugie dziecko wychowuje się zupełnie inaczej niż pierwsze. Przy pierwszym jesteś nadopiekuńcza. Obserwujesz każdy jego krok. Sądzisz, że każdy jego oddech to dar boży. Ziemia, księżyc, gwiazdy, słońce - wszystko kręci się wokół pierworodnego.
Mówi się o różnych fazach żałoby - zaprzeczeniu, złości, targowaniu się, depresji, akceptacji - lecz tragedia powoduje, że te stadia stapiają się ze sobą. Nigdy nie przestajesz negować tego, co się stało. Zawsze tli się w tobie gniew.
Śmierć niczego nie zmienia, jeśli nie jesteś członkiem rodziny zmarłego. Dla przyjaciół, nawet bliskich, to jak oglądanie smutnego filmu, który naprawdę cię wzrusza, tak że cierpisz, aż dojdziesz do takiego stanu, że już nie chcesz dłużej odczuwać tego smutku, więc wyłączasz film i idziesz do domu.
Tylko rodzina musi nadal to znosić.
I nie chodzi o to, że nie potrafią zaakceptować prawdy - nie umieją o niej zapomnieć.
Ambicja jest czymś naturalnym, jeśli nic nie masz. Wiesz, do czego dążysz.
Tak już jest z rozpaczą. Możesz próbować ją ukryć, lecz jej zapach wszędzie przeniknie.
Już dawno pogodził się z tym, że zawsze będzie cierpiał. Uczysz się żyć z bólem. On nigdy nie odejdzie.
Kiedy córka w taki sposób uśmiecha się do ojca, ten, niezależnie od swojej pozycji społecznej, nagle jest królem.
Jeśli patrzy się na coś z boku, łatwo wygłaszać nieprzemyślane i niepochlebne sądy.
Spencer zawsze był niezrównoważony, ze swoimi błyskawicznymi wzlotami i druzgocącymi upadkami. Mówił o ucieczce, o otwarciu jakiegoś interesu, ale głównie o śmierci kończącej cierpienia.
Megan słyszała wcześniej o takich bohaterskich wyczynach, o tych małżonkach czy rodzicach, którzy poświęcili się dla swoich dzieci, nie myśląc o własnym bezpieczeństwie. Czytała o strzelaninach, podczas których mężowie odruchowo zasłaniali żony, ratując im życie. Boohaterstwem wykazywali się nie tylko dobrzy, prawi ludzie. Megan znała historie o pijakach, szulerach lub złodziejach, którzy odznaczali się niebywałą odwagą. Byli pozbawionymi egoizmu ludźmi czynu. Przy nich kobieta mogła czuć się bezpieczna, potrzebna i kochana. Tego nie można się nauczyć. Albo się to ma, albo nie.
Megan jeszcze przed tym wydarzeniem wiedziała, że Dave to ma.
Teraz siedział przy niej i trzymał jej zdrową dłoń w swojej. Delikatnie gładził jej włosy, jakby była z kruchej porcelany.
Większości ludzi zemsta nie daje satysfakcji. Czują wewnętrzną pustkę, gdy wyrządzą potworną krzywdę innemu człowiekowi, nawet takiemu, który na to zasłużył.
Prawdę mówiąc, Ron nienawidził swojego życia. Nienawidził swojej pracy. Nienawidził powrotów do domu, niesłuchających go dzieci, nieustannych hałasów, nagłych wypraw do Home Depot po żarówki, zamartwiania się rachunkami za benzynę i oszczędzania na studia dzieci. Boże, jak pragnął się wyrwać. Jak on się w to wpakował? Jak pakuje się w to tylu mężczyzn? Chciał chaty w lesie, bo uwielbiał być sam, zaszyć się po prostu głęboko w lesie, gdzie nikt nie zdoła się do niego dodzwonić, gdzie można znaleźć sobie polanę, wystawić twarz do słońca i poczuć jego ciepło.
Tak więc pragnął ucieczki od swojego życia i bach!, Bóg wysłuchał jego modlitw, zabijając mu syna.
Takie jest życie. Dokonujesz trudnych wyborów, porzucasz ojczyzne i wszystko, co kochasz, zostawiasz to, co masz, płyniesz przez pół świata do obcego kraju, budujesz sobie nowe życie - a jakiś bezwartościowy gnojek kończy to, naciskając spust.
Zrozumiała. Wtedy zrozumiała, że pewnego dnia to się może zdarzyć, może jeszcze nie przez trzydzieści, czterdzieści czy pięćdziesiąt lat, ale zdarzy się, to lub coś równie strasznego, ponieważ tak się dzieje z każdą parą małżeńską, szczęśliwą czy nie, a ona po prostu nie mogłaby żyć, gdyby coś mu się stało. Czasami, późną nocą, Tia patrzyła na śpiącego Mike'a i szeptała do niego i Wszechmocnego "Obiecaj mi, że odejdę pierwsza. Obiecaj".
Jesteśmy niczym. My, ludzie. Niczym. A jednak uważamy, że jesteśmy wyjątkowi. Sądzimy, że jesteśmy ważni lub że Bóg uważa nas za swoich ulubieńców. Śmiechu warte.
On i jego przyjaciele prawie nie używali narkotyków, ale często bywał w domu swojego kumpla zwanego Zioło, kiedy jego rodziców nie było w mieście. Tu uwaga dla rodziców: jeśli twojego dzieciaka nazywają Zioło, to zapewne nie ma to nic wspólnego z ogrodnictwem.