- To tylko ja, tato.
- To ty, Myron?
- Tak, tato.
- Wszystko w porządku, synu?
- Jak najbardziej, tato.
- Po co wstałeś? Jesteś chory?
- Idę do łazienki. Robię to samodzielnie odkąd skończyłem czternaście lat.
Dobra, Myron, rozumiem. W jakiejś mierze wszyscy jesteśmy towarem. Ale Twój klient obniżył właśnie kurs wobec dolara.
Myron poczuł się tak dobrze, jakby spełnił dobry uczynek. Chętnie częściej uruchamiałby alarmy, ale ktoś mógłby pomyśleć, że jest niedojrzały.
Win przywykł do tego, że biorą go za dziedzica starej fortuny, snoba i aroganta – krótko mówiąc, skończonego palanta. Nic nie mógł na to poradzić. Nie szanował jednak tych, którzy polegają na pierwszym wrażeniu.
Sława oślepia tych, którzy patrzą jej prosto w oczy, na zawsze uszkadzając wzrok. Właśnie dlatego tak ważne jest, by przygasała powoli. Sportowiec ma czas przyzwyczaić się do jej stopniowej utraty. Z niedoświadczonego żółtodzioba zmienia się w gracza u szczytu możliwości, a na koniec w starego Wyjadacza, którego kariera pomału się kończy.
W naszych zakładach karnych najbardziej brutalni zbóje nabierają krzepy, tak żeby po wyjściu z nich jeszcze skuteczniej okaleczać i zastraszać. Miły system.
O drugiej po południu w Tawernie Clancy'ego wrzało jak w ulu. Myron zatrzymał się przed drzwiami, poprawił włosy i z uśmiechem odwrócił twarz w lewo, w prawo i na wprost. Win spojrzał na niego pytającym wzrokiem.
- Federalni fotografują każdego, kto tu wchodzi - wyjaśnił Myron. - Chciałem wyjść jak najlepiej.
- Dopiero teraz mi to mówisz?! Jak ja wyglądam!
- Zaczynamy? - spytał.
- Co?
- Śledztwo. Przecież masz je w planie.
- Chcesz mi pomóc?
- Pewnie. - Win z uśmiechem podsunął mu telefon. - Dzwoń.
- Na numer z magazynu?
- Ależ skąd, do Białego Domu - odparł sarkastycznie Win. - Poświntuszymy z Hillary.
Życie rzadko jest sprawiedliwe. Bóg nie rozdziela nieszczęść równo. Niektóre rodziny przechodzą przez życie niedraśnięte. A inne obrywają w dwójnasób.
- Obudziłeś się Myron? - dobiegł go krzyk matki. - Co za okropne imię! Nienawidził go serdecznie. Urodził się ze wszystkimi palcami u rąk i stóp, nie miał zajęczej wargi, ucha jak kalafior ani nie utykał, więc żeby zrównoważyć brak życiowego pecha, rodzice ochrzcili go tym imieniem.
- Pamiętaj również - ciągnął Otto - że na nas produkt nie składa się tylko dobra gra zespołu. Na przykład: jeśli Tytani zdobędą Superpuchar, a jednocześnie uwikłają się w jakiś skandal seksualny lub z narkotykami, to cena tego produktu może spaść.
- Może zademonstrujesz mi to na wykresie, bo nie za bardzo rozumiem - wtrącił Myron.
- Halo?
- Win?
- Kto mówi?
- Myron.
- Myron Bolitar?
- A ilu znasz Myronów?
- Myron Bolitar?
- Nie, Myron Rockefeller.
- Coś tu się nie zgadza.
- Słucham?
- I to bardzo!
- O czym ty mówisz?
- Jakiś kretyn dzwoni do mnie o siódmej rano i podszywa się pod mojego najlepszego przyjaciela.
Człowiek ewoluował miliony lat, żeby wyjść z lasu. Po co więc do niego wracać?
Kiedy nagle znika ktoś bliski, nawet ludzie bez wyobraźni są w stanie wymyślić tysiąc straszliwych scenariuszy albo, co jest jeszcze gorszą torturą, tysiąc powodów do nadziei.