Rzecz w tym, że człowiek jest tylko zwierzęciem, prymitywnym organizmem, niewiele różniącym się od swoich protoplastów. Umierasz i cię nie ma. To czysta megalomania uważać, że my, ludzie, w jakiś sposób oszukamy śmierć i, w przeciwieństwie do innych stworzeń, zdołamy ją przetrwać.
Takie jest życie, no nie? Śmierć budzi chęć do życia. Świat to mnóstwo cienkich linii rozgraniczających to, co uważamy za ekstremum.
Śmierć niczego nie zmienia, jeśli nie jesteś członkiem rodziny zmarłego. Dla przyjaciół, nawet bliskich, to jak oglądanie smutnego filmu, który naprawdę cię wzrusza, tak że cierpisz, aż dojdziesz do takiego stanu, że już nie chcesz dłużej odczuwać tego smutku, więc wyłączasz film i idziesz do domu.
Tylko rodzina musi nadal to znosić.
Śmierć jest tak blisko, zawsze, oddalona o jeden oddech, więc może warto oswajać dzieci z tym pojęciem od najmłodszych lat.
Słyszała wiele wzniosłych słów o śmierci, ale była tylko jedna uniwersalna prawda: śmierć jest do dupy. Głównie dlatego, że ci, którzy pozostają, muszą żyć dalej. Śmierć nie jest na tyle miłosierna, żeby zabrać również ciebie. Zamiast tego stale ci przypomina, że życie trwa, niezależnie od wszystkiego.
Większość ludzi uważa, że najgorsza jest śmierć. Nic podobnego. Po pewnym czasie nadzieja jest o wiele okrutniejszą panią. Kiedy żyjesz z nią tak długo jak ja, z mieczem nad głową przez całe dni, a potem miesiące, a wreszcie lata, zaczynasz marzyć, żeby opadł i ściął ci głowę.
Śmierć jest wspaniałym nauczycielem. Niestety zbyt surowym.