To wszystko zdarzyło się dawno temu. Przeszłość umarła, Pawle. Nie wskrzesza się zmarłych. Grzebie się ich i żyje dalej.
Potrafię tworzyć w moim świecie osobne wszechświaty.
Miałem wrażenie, że obserwuję pracę chirurga, może chirurga plastycznego operującego czas. Wyciął dwadzieścia ostatnich lat i połączył moje osiemnastoletnie ja z trzydziestoośmioletnim, niemal nie pozostawiając śladu zszycia.
Pierwszy łyk piwa w upalny dzień jest jak zanurzenie palca w nowo otwartym słoiku z masłem orzechowym. Rozkoszowałem się jego boskim smakiem.
Nigdy nie mylimy się w kwestii tożsamości. Jeśli uważamy, że to nasz bliski, to tak jest. Kostnica to nie miejsce, w którym zdarzają się cuda. Nigdy.
Muse usiadła, jakby się obawiała, że krzesło może się załamać. Położyła ręce na podołku. Dziwnie to wyglądało. Zazwyczaj gestykulowała jak naćpany amfetaminą Sycylijczyk, który o mało nie został potrącony przez szybko jadący samochód.
Granica między dobrem a złem czasem staje się tak niewyraźna. Niewyraźna w jasnym blasku realnego świata.
Ludzie słuchają takich opowieści, ale nie są w stanie pojąć ogromu strachu i cierpienia. Jesteś bezsilny. Po prostu je znosisz. Jednak nawet do tego, nawet do takich okropności można się przyzwyczaić. Tak samo jak komfort, cierpienie może stać się czymś zwyczajnym.
Wcale się nie zmieniamy, prawda? Chcę powiedzieć, że w środku zawsze tkwią przestraszone dzieciaki, zastanawiające się, kim będą, gdy dorosną.
Wszyscy kłamią. Każdy ma jakieś tajemnice. Wszyscy łamią prawo i mają swoje sekrety.
Jesteś gotowy zrobić wszystko dla zmarłych. Tylko dla żywych nie jesteś tak dobry.
Bywają w życiu takie rzadkie chwile - kiedy czujesz ten dreszcz, czujesz się wspaniale i to boli jak diabli, ale czujesz to, naprawdę czujesz, i nagle świat wydaje się bardziej kolorowy, dźwięki wyraźniejsze, jedzenie smaczniejsze i nigdy, ani na minutę, nie przestajesz myśleć o was, wiedząc, po prostu wiedząc, że on czuje dokładnie to samo.
Liczyłem na odrobinę rozczarowania. Nic z tego. Cara uciekła. Spojrzałem na Boba. Popatrzył na mnie, jakby chciał powiedzieć: „Dzieciaki - co można na to poradzić?".
- W duchu - powiedziałem, wskazując córkę. - W duchu jest naprawdę zdruzgotana.
Mój świat runął i rozsypał się. Nadzieja. Nadzieja, która tak łagodnie tuliła moje serce, teraz wysunęła szpony i je zmiażdżyła. Nie mogłem złapać tchu.