Masz krew na sukni. Nieważne. Bylebym miała uśmiech na ustach.
Wielokrotnie przelewał cudzą krew, a teraz jego krew płynęła, by oczyścić jego przeszłość.
Rzeczywisty świat to ten, na którym po ukłuciu igłą płynie czerwona krew.
Dwa wielkie domy w uroczej Weronie,
Równie słynące z bogactwa i chwały,
Co dzień odwieczną zawiść odnawiały,
Obywatelską krwią broczył dłonie.
Kiedy nam żyłach nie krąży ciepła krew, wszystko nas złości od rana, obca nam wszelka hojność, wielkoduszność; lecz gdy przewody i kanały krwi zasili wino i jadło, z dusz znika ta oschłość, której nabrały w godzinach, gdyśmy pościli jak jacy kapłani.
[akt V, scena I].
Prawo stwierdza jasno: kto przelał cudzą krew, ten płaci własną.
[akt III, scena V].
Krew się dziedziczy, a cnotę się nabywa i cnota ma wartość sama w sobie, a krew nie.
[...] na nic zbawionym duszom krew ludzka.
Wojna to jest krwi stygnięcie, mówię, a nie krwi piękne fontanniczne rozgorączkowanie. Wojna to nie gejzer jest, mówię, to są stojące, martwe, śmierdzące, cuchnące wody podskórne.
Bo krew na razie jeszcze mi się nie zmęczyła nigdy.
Byli jak dwa bliźniacze embriony kołyszące się na falach zabutlowanego surogatu krwi.
- Fuj! - Simon skrzywił się po kilku łykach. - Martwa krew.
Jace uniósł brwi.
- A nie każda jest martwa?
- Im dłużej zwierzę było martwe, tym gorzej smakuje jego krew - wyjaśnił Simon. - Świeża jest lepsza.
- Ale ty przecież nigdy nie piłeś świeżej krwi. Tak czy nie?
Simon też uniósł brew.
- Oczywiście nie licząc mojej - dodał Jace. - A jestem pewien, że smakowała fantastycznie.
Jest uzurpacją, gdy w najgorszej porze
Człek czymś chce być, gdy być nim już nie może.
Życie człowieka jest we krwi. W kimże szerzej
Pulsuje żywa krew jak nie w młodzieży?
Toż to najżywsza krew w swej sile hożej,
Co z życia sobie nowe życie tworzy.
Tu coś się rusza, coś rodzi, coś dzieje,
Słabe odpada, a krzepkie mężnieje.
Gdyśmy połowę świata zdobywali,
Coście robili wy? Spali, dumali
I plany, plany snuli wciąż bez treści.
Starość to zimna febra, to boleści
I mróz, i wszelkich dziwactw giez.
Z chwilą gdy komu minie lat trzydzieści,
Już tyle samo wart, co gdyby sczezł.
O, jakże często do snu kołyszę wzburzoną krew.
Świat istnieje, bo go rozdyma strumień idących na śmierć ludzi, jak krew tętnicę.
Czerwień kobiecych warg jest po to, żeby nie było na nich znać krwi, wyssanej przy pocałunkach.
Ze wszystkiego, co napisano, to tylko miłuję, co ktoś pisze własną krwią. Pisz krwią, a doświadczysz, że krew jest duchem.
Niełatwa to rzecz zrozumieć cudzą krew; nienawidzę czytających próżniaków.
Pieśń ma była już w grobie, już chłodna -
Krew poczuła - spod ziemi wygląda -
I jak upiór powstaje krwi głodna;
I krwi żąda, krwi żąda, krwi żąda.
Tak! Zemsta, zemsta, zemsta na wroga,
Z Bogiem - i choćby mimo Boga!
Serce. Cała jego tajemnica została na zawsze rozstrzygnięta - to ta niekształtna bryła wielkości pięści, w brudnokremowym kolorze. Bo to jest właśnie kolor naszego ciała, szarokremowy, szarobrązowy, brzydki, trzeba go zapamiętać. Nie chcielibyśmy takich ścian w naszym domu ani takiego samochodu. To kolor wnętrza, ciemności, miejsc, gdzie nie dociera słońce, gdzie materia kryje się w wilgoci przed cudzym wzrokiem, a więc nie musi się już popisywać. Tylko z krwią stać ją było na ekstrawagancję; krew ma być ostrzeżeniem, jej czerwień alarmem, że muszla naszego ciała została otwarta. Ciągłość tkanek - przerwana.
W rzeczywistości od środka jesteśmy pozbawieni koloru. Gdy serce porządnie wypłucze się z krwi, tak właśnie wygląda - jak glut.