Rok wydania - 1885. Dzieło uważane za kompilację poglądów Fryderyka Nietzsche z jego wcześniejszych prac. W książce Nietzsche, ustami Zaratustry, głosi śmierć Boga, wolę mocy, nadczłowieka i wieczny powrót.
Pięćdziesięcioma kleksami pomazani na twarzy i członkach – takiemi ujrzałem was ze szczerym zdumieniem, współcześni moi!
I pięćdziesiąt luster wokół was, co te pstre plamy powtarzają bez końca i schlebiają wam niemi!
Przed najwyższą swą górą staję i przed najdłuższą pielgrzymką, przeto głębiej zstąpić muszę, niźlim kiedykolwiek zstępował: głębiej w ból, niźlim kiedykolwiek to czynił, w najczerniejszą zanurzać się muszę falę! Dola ma tego chce. Niech się ma wola dokona! Jam gotów.
Niektórym ludziom nie warto podawać dłoni, lecz łapę; chcę przytem, aby twa łapa i pazury miała.
W samotności wyrasta, co człowiek w nią wniesie, nawet bydlę wewnętrzne. Tym sposobem odradza się samotność wielu ludziom.
Tam tylko gdzie życie, tam jest i wola, wszakże nie wola życia, lecz – tak oto uczę ciebie – wola mocy!
Niejedno ceni sobie żyjący ponad własne życie; lecz nawet i z tejże oceny przemawia – wola mocy!
Zwiesz się wolnym? Myśl, co tobą włada, usłyszeć pragnę, nie zaś, iż z jarzma jakiego umknąć się zdołałeś.
Im wyżej się wspinasz, tym mniejszym widzi cię oko
zawiści. Najbardziej jednak znienawidzeni bywają polotni.
Iż walką być muszę i stawaniem się, i celem, i wielu celi sprzecznością: och, kto wolę moją odgadnie, odgadnie zarazem, jak krętemi drogi chadzać ja muszę!
A skoro nauczymy się lepiej weseli, oduczymy się boleści przyczyniać i bolesności zamyślać.
To nie grzech wasz - to wasze umiarkowanie woła o pomstę do nieba, wasze skąpienie nawet w grzechu woła do nieba!
Przyjaciele moi, głos mowy szyderczej dobiegł do waszego druha: „patrzcież na Zaratustrę! czyż nie obcuje on z nami, jako ze zwierzętami?”
Lecz tak oto słuszniej rzec by należało: „poznający przebywa pośród ludzi, jako pośród zwierząt”.
Człowiek zasie jest dla poznającego: zwierzęciem o czerwonych policzkach.
Jakże mu na to przyszło? Czyż nie dlatego, że zbyt często sromać się musiał?
O, przyjaciele moi! Te są słowa poznającego: wstyd, wstyd, wstyd — oto dzieje człowieka!
Chcę mieć psotne duchy wokół siebie, gdyż odważny jestem. Odwaga, co upiory wystrasza, sama psotne duchy sobie stwarza - odwaga śmiać się chce.
Każda dusza ma inny świat; dla każdej duszy inna dusza jest zaświatami.
Nie mówimy do siebie, ponieważ wiemy zbyt wiele; milczymy do siebie, ponieważ wiemy zbyt wiele; milczymy do siebie, w uśmiechach ślemy sobie wiedzę.
Zaprawdę, nawet by umrzeć, zbyt jesteśmy znużeni; czuwamy więc jeszcze i żyjemy dalej - w grobowcach.
Należy nauczyć się miłości siebie samego - tego nauczam; miłości zbawiennej i zdrowej: aby wytrzymać ze sobą, a nie błąkać się tam i sam.
Wierzyłbym tylko w Boga, który by tańczyć potrafił. (...) Nauczyłem się chodzić - odtąd biegam. Nauczyłem się latać - odtąd nie potrzebuję popchnięcia, by z miejsca ruszyć. Teraz lekki jestem, teraz bujam, teraz widzę siebie przed sobą, teraz tańczy Bóg jakiś przeze mnie.