Ból to głupstwo dla mężczyzny.
Rybo - powiedział. - Kocham cię i szanuję bardzo. Ale zabiję cię, nim ten dzień się skończy.
Jedynie ci kochankowie mogą o sobie zapomnieć, którzy niedostatecznie się kochali, by się znienawidzić.
Głupio jest nie mieć nadziei. Poza tym to pewnie grzech.
Nie było nikogo, komu by mógł powiedzieć, że się boi, nikogo, kto by się bał razem z nim, leżał więc samotnie, nie znając somalijskiego przysłowia, które mówi, że człowiek odważny zawsze trzy razy czuje lęk przed lwem: gdy po raz pierwszy widzi jego trop, gdy po raz pierwszy słyszy jego ryk i gdy po raz pierwszy staje z nim oko w oko.
(...), kiedy już było po wszystkim, czuł, jak życie z niego uchodzi niby brudna woda z wanny, kiedy się wyjmie zatyczkę.
I w tej chwili uświadomił sobie, że musi umrzeć. Świadomość ta przyszła nagle wielką falą. Ale nie jako fala wody czy wiatru, lecz jako cuchnąca fala samotności, na której grzbiecie kołysała się leciutko hiena.
- O, tu jest wypychacz zwierząt - powiedział Bill. - Może chciałbyś coś kupić. Ładnego wypchanego pieska?
- Chodź - odparłem. - Jesteś pod gazem.
- Śliczne wypchane pieski - mówił Bill. - Niewątpliwie ozdabiają mieszkanie.
- Chodź.
- Tylko jednego wypchanego pieska. Mnie wszystko jedno. Ale słuchaj, Jake. Tylko jednego pieska.
- No, chodźże.
- Po nabyciu przywiązujesz się do takiego na zawsze. Zwykła wymiana wartości. Ty dajesz im pieniądze. Oni ci dają wypchanego pieska.
- Kupimy go sobie wracając.
- Dobrze. Niech będzie, jak chcesz. Piekło wybrukowane nie kupionymi wypchanymi pieskami. Nie moja wina.
Nigdy specjalnie nie lubiłam dzieci, ale ciężko mi pomyśleć, że nie będę ich miała. Zawsze myślałam, że będę miała dzieci i potem je polubię.
- Nic mi nie szkodzi umrzeć - mówił. - Umieranie to po prostu bzdura. Tylko że jest marnotrawstwem.
(...) Jesus Hernandez po prostu dla kawału zapytał, jaka jest różnica między taktyką a strategią. I wiecie, co ten chłop odpowiedział? (...) - Powiedział: "W taktyce atakuje się nieprzyjaciela od czoła. W strategii bierze się go od boków". To jest coś, nie?
Większość ludzi umiera jak zwierzęta, a nie jak ludzie.
- Masz miłego przyjaciela, Jake.
- Owszem. Jest wypychaczem zwierząt.
- To było w innej krainie - odrzekł Bill. - A prócz tego wszystkie zwierzęta nie żyły.
Przypuszczam, że człowiek ratujący się od śmierci zabija innych.
Świat już do nas nie należy, a kiedy raz go zabiorą nie dostaje się go z powrotem.
Posłuchaj, jak ci whisky gada - mówił do siebie. - Jakże rozwiązuje nasze problemy. Wszystko rozwiązuje alchemia, co w mgnieniu oka nasze lite złoto przemienia w gówno. Tu nawet nie ma rytmu. Lepiej będzie: nasze lite złoto w gówno przemienia.