Były to dni (...) brzydko-piękne - tak jak to czasami jest z kwiatem, który ma nieskazitelne płatki, a w środku gnije.
Wszak drzewo nigdy nie opuszcza kwiatu, to kwiat opuszcza drzewo.
Gdyby za każdym razem, kiedy o Tobie myślę, wyrastał kwiat, ziemia byłaby jednym wielkim ogrodem.
Uśmiechał się, gdy zięć wesoły
Przynosił z miasta kwiaty Żonce
I wołał śmiesznie: Zońka-słońce,
Masz od Moskala polskie kwiaty,
Za to mu ruskiej daj herbaty!
W kwiatach spotkały się ich oczy,
W kwiatach przecięły się spojrzenia
I na hiacyntach, na złocieniach.
Artykuł twierdził, że w orchideach jest coś, co zmusza człowieka do myślenia o własnym losie. Zdaje się, ze we wszystkim można doszukać się filozofii i losu.
(...) nic po cierniu, kiedy róża spadnie.
Kolce nie służą do niczego. To tylko złośliwość kwiatów.
Kwiatów nie trzeba nigdy słuchać. Trzeba na nie patrzeć i je wąchać. Moja róża pachniała na całą planetę, ale ja nie umiałem się tym cieszyć. Ta wzmianka o pazurach, która tak mnie rozdrażniła, miała mnie rozczulić...
Jeśli ktoś kocha różę jedną, jedyną na świecie, bo drugiej takiej nie ma wśród milionów gwiazd, to wystarczy, by na nią spojrzał, a już jest szczęśliwy. Mówi sobie: ''Gdzieś tam jest moja róża...''.Ale jeśli baranek zje taką różę, to dla tego kogoś będzie tak, jakby nagle zgasły wszystkie gwiazdy!
Kwiaty są tak pełne sprzeczności! Byłem zbyt młody, żeby umieć ją kochać.
Kwiaty są słabe, Naiwne. Usiłują dodać sobie pewności siebie. Ufają, że dzięki cierniom staną się groźniejsz.
Więc w mroku jest tyle światła,
ile życia w otwartej róży,
ile Boga zstępującego
na brzegi duszy.
Kwiat najpiękniejszy to podobno goździk, zwany czasami bękartem przyrody.
Kwiaty są same w sobie rzeczą dobrą, ale kto by chciał wyłącznie oddychać ich zapachem, ten się otruje.
Światło mnie ozdabia – powiedziała stokrotka.
Ale powietrzem oddychasz – szepnął głos poety.
Szukam kwiatów i nie znajduję ich.
Byłyśmy jak dzikie kwiaty - często być może nawet chwasty, lecz wszystkie rosłyśmy bujnie - pnąc się energicznie ku górze przez szczeliny w chodnikach i płytach bruku, i w miejscach najmniej oczekiwanych, zdecydowane mieć swój udział w życiu i radować się, rwąc ku światłu słońca, póki nie przyjdzie ktoś i nie stąpnie po nas. Nawet chwilowo zgniecione, wkrótce znowu podnosiłyśmy głowy. A dziś, niestety, życie stosuje jakby jakieś środki chwastobójcze - nie ma już szansy na ponowne podniesienie głowy.
Przyglądanie się płynącej rzece to trochę jak wąchanie róż.