Można przypuścić, że wszyscy ludzie mają świadomość, lecz na ogół nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę.
Wszechświat to nie ciasna kieszeń, a panujący w nim porządek nie jest spętany żadnym ograniczeniem u źródeł powstania, żeby w jednej części musiało się powtarzać to, co istnieje w drugiej. Nawet na tym świecie więcej rzeczy istnieje poza naszą świadomością niźli w jej obrębie, a porządek, który widzimy w dziele stworzenia, to porządek, któryśmy sami mu nadali, jak sznurek rozpięty w labiryncie, by nie zgubić drogi. Istnienie ma własny porządek, którego nie ogarnie żaden ludzki umysł, bo sam umysł to tylko jedna z wielu okoliczności.
Gdyby nie istniało w tobie nic oprócz myślenia, nie wiedziałbyś nawet, że myślisz. Byłbyś jak człowiek śpiący, który nie wie, że śni. Byłbyś tożsamy z każdą myślą, tak jak śpiący tożsamy jest z każdym obrazem widzianym we śnie. Wielu ludzi stale tak żyje, jak lunatycy, schwytani w pułapkę starych wadliwych programów myślowych, które nieustannie odtwarzają tę samą koszmarną rzeczywistość. Kiedy wiesz, że śnisz, od razu się budzisz w czasie snu, bo oto pojawił się inny wymiar świadomości.
Nie jestem moimi myślami, emocjami i postrzeganiem zmysłowym ani doświadczeniami. Nie jestem treścią mojego życia. Jestem życiem. Jestem przestrzenią, w której wszystko się wydarza. Jestem świadomością. Jestem TERAZ. Jestem.
"Bóg", "Istnienie" ani żaden inny rzeczownik nie pozwala zdefiniować ani objaśnić ukrytej za nim niewysłowionej rzeczywistości, jedyną istotną kwestią jest więc to, czy dane słowo ułatwia ci, czy też raczej utrudnia bezpośrednie odczuwanie Tego, ku czemu kieruje twoją uwagę. Czy służy jako strzałka, celująca gdzieś poza zasięg samego słowa, w stronę owej transcendentalnej rzeczywistości? A może aż nazbyt łatwo poddaje się obróbce, w wyniku której zostaje z niego tylko tkwiąca w głowie idea, przedmiot wiary, mentalny bożek?
Słowo "Istnienie" niczego nie wyjaśnia - podobnie jak słowo "Bóg". Ma jednak tę wyższość, że jest pojęciem otwartym. Nie wciska niewidzialnej nieskończoności w kształt bytu skończonego. Nie sposób wytworzyć sobie jakiegokolwiek umysłowego wyobrażenia na jego temat. Nikt nie może twierdzić, że ma do Istnienia wyłączne prawo własności. Istnienie stanowi samą esencję ciebie i jest ci bezpośrednio dostępne jako odczuwanie twojej własnej obecności, świadomość ja jestem, [jest] bardziej pierwotna od świadomości, że ja jestem tym czy owym. Zaledwie jeden mały kroczek dzieli więc słowo "Istnienie" od bezpośredniego odczucia Istnienia.
Kiedyś zdawało mi się, że wystarczy sama świadomość, żeby uniknąć powtórzenia, to jest takiego samego losu jak los innych śmiertelnych. Cóż za nonsens. A jednak samo oddzielenie świadomości od ciała, przyznanie jej czarodziejskiej mocy - że wystarczy wiedzieć, żeby zaczarować - to nie jest takie głupie.
Zmiany [świadomości] wytwarza faktycznie doświadczenie mas, nigdy zaś sama propaganda.
Świadomość jest tajemnicą, która stawia czoła tajemnicy potencjału i przekształca go w rzeczywistość. Robimy to przy każdym dokonanym wyborze. Nasze wybory determinują losy świata. Dokonując wyboru zmieniasz strukturę rzeczywistości.
Nie ma różnicy między czasem a jakimkolwiek z trzech wymiarów przestrzeni poza tym, że nasza świadomość porusza się wzdłuż niego.
Jadło określa świadomość.
Świadomość rozszerza się jak sieć w formie czasu na rzeczywistości.
Świadomość jest absolutnie fundamentalna, ale niewytłumaczalna terminami fizycznymi.
Świadoma myśl może być wprowadzona do podświadomości, jeżeli myśli tej poświęca się dostatecznie dużo intensywności i energii.
Prawdziwa wiedza to świadomość rozmiarów własnej ignorancji.
To, co ma samowiedzę, istnieje i jest, i zwie się duszą. Pewni jesteśmy istnienia naszej duszy wcześniej, nim jesteśmy pewni istnienia własnego ciała. Oczywiście, świadomość jest pierwsza, ale tylko pierwsza dla mnie, nie sama w sobie. W rozumieniu odpowiadającym mojej świadomości ISTNIEJE, BO JESTEM ŚWIADOMY, ale w rozumieniu odpowiadającym mojemu ciału JESTEM ŚWIADOMY, PONIEWAŻ ISTNIEJE. Kto z tych dwojga ma racje? Ciało, to znaczy natura, czy tez świadomość, to znaczy Ja? Naturalnie, że Ja; bo jakżebym JA mógł SOBIE SAMEMU odmówić słuszności? Ale czy, ja mogę naprawdę oddzielić świadomość od własnego ciała, czy mogę myśleć sam i tylko sam?
Najbardziej winien jest ten, kto pierwszy wynalazł świadomość. Więc straćmy ją na parę godzin.
[Bóg jest] obecny w naszej świadomości i wywołuje w niej całą ową mnogość idei i postrzeżeń, na które ciągle jesteśmy narażeni.
Doświadczenie nie ma granic i nigdy nie jest kompletne; jest ogromnie wrażliwe jak rodzaj pajęczej sieci utkanej z nalepszych nici umieszczonych w komorze świadomości, wyłapującej z powietrza każdą cząsteczkę.
Jaźń nie jest czymś gotowym, lecz czymś ciągle formującym się przez działania.
Świadomość jest to taka cecha systemu, którą poznaje się, będąc samemu tym systemem.