Książka po raz pierwszy wydana w 2005 roku.
Narzekanie to jedna z ulubionych strategii ego służących umacnianiu samego siebie. Każda skarga to krótka, stworzona przez umysł historia, w którą całkowicie wierzysz. Nie ma różnicy, czy narzekasz głośno, czy tylko w myślach.
Nie możemy jednak naprawdę cenić rzeczy, jeśli używamy ich jako środków do poprawy swojego samopoczucia, to znaczy jeśli staramy się za ich pośrednictwem odnaleźć siebie. Tak właśnie postępuje ego. Utożsamianie się ego z przedmiotami sprawia, że powstaje przywiązanie do nich, obsesja na ich tle, co z kolei stwarza społeczeństwo konsumenckie oraz struktury ekonomiczne, w których jedyną miarą postępu jest zawsze owo więcej.
Forma oznacza ograniczenie. Jesteśmy tutaj nie tylko po to, aby doświadczać ograniczeń, lecz również po to, by rozwijać swoją świadomość, wznosząc się ponad nie. Pewne ograniczenia można pokonać na poziomie zewnętrznym. Ale w życiu mogą pojawić się inne, z którymi trzeba nauczyć się żyć. Te można przezwyciężyć tylko wewnętrznie. Wszyscy prędzej czy później się z nimi spotykamy. I albo chwytają cię one w pułapkę egotycznych reakcji, czego skutkiem jest głębokie poczucie nieszczęścia, albo wznosisz się ponad nie wewnętrznie, poddając się bezwzględnie temu, co jest. Tego właśnie mają nas one tutaj nauczyć. Stan świadomości polegający na poddawaniu się otwiera w twoim życiu wymiar pionowy, wymiar głębi. I z tego wymiaru wypłynie coś ku światu, coś o nieskończonej wartości, co w innym przypadku pozostałoby nieprzejawione. Ludzie, którzy poddali się poważnym ograniczeniom, zostają uzdrowicielami lub nauczycielami duchowymi. Inni pracują bezinteresownie, aby zmniejszyć ludzkie cierpienie lub dać światu coś twórczego.
Gdy wejdziemy do lasu, w którym nie było żadnej ingerencji człowieka, nasz myślący umysł zobaczy tylko otaczający nas chaos i nieład. Nie będzie już nawet zdolny dostrzec różnicy między życiem (dobrem) a śmiercią (złem), ponieważ wszędzie nowe życie wyrasta ze zmurszałej i rozkładającej się materii. Tylko gdy jesteśmy wystarczająco wyciszeni i słabnie zgiełk myśli, możemy uświadomić sobie ukrytą tu harmonię, świętość, wyższy porządek, w którym każda rzecz ma swoje idealne miejsce i nie może być niczym innym, niż jest, ani istnieć w żaden inny sposób, niż istnieje.
Umysł czuje się bardziej komfortowo w wypielęgnowanych parkach, ponieważ zaplanowała je ludzka myśl; nie rosły w sposób naturalny. Widać tu ład, który umysł może ogarnąć. W lesie panuje porządek niepoddający się rozumowi i dla umysłu sprawia on wrażenie chaosu. Funkcjonuje poza umysłowymi kategoriami dobra i zła. Nie można go pojąć myślą, lecz wyczujesz ten ład, gdy odsuniesz myślenie, staniesz się cichy i czujny, i nie będziesz próbował niczego zrozumieć ani wytłumaczyć. Tylko wtedy uświadomisz sobie świętość lasu. Gdy dostrzeżesz tę ukrytą harmonię, tę świętość, pojmiesz, że nie jesteś od niej oddzielony, a gdy zdasz sobie z tego sprawę, staniesz się świadomym jej uczestnikiem. W ten sposób przyroda może pomóc ci znów zacząć współbrzmieć z całością życia.
Poczucie nieszczęścia czy negatywizm to choroba naszej planety. To, co na poziomie zewnętrznym oznacza zatrucie środowiska, na poziomie wewnętrznym jest negatywizmem. Panuje on wszędzie, nie tylko tam, gdzie ludziom czegoś brakuje, ale nawet częściej tam, gdzie mają aż nadto. Czy to nie dziwne? Nie. Świat obfitości jeszcze bardziej utożsamia się z formą, bardziej zatraca się w treści, mocniej tkwi w pułapce ego.
Ludzie uważają, że ich zadowolenie zależy od tego, co się dzieje, a więc zależy od formy. Nie rozumieją, że to, co się dzieje, jest we wszechświecie czymś w największym stopniu niestałym. Bezustannie podlega zmianom. Patrząc na chwilę teraźniejszą, ludzie uważają, że albo została zepsuta przez coś, co się stało, a nie powinno, albo czegoś w niej brakuje, bo nie wydarzyło się coś, co powinno. I dlatego nie dostrzegają głębszej doskonałości, która jest nieodłączną cechą samego życia, która zawsze tu istnieje, która tkwi ponad wszystkim, co się wydarza lub nie wydarza, ponad formą. Zaakceptuj więc chwilę teraźniejszą i odkryj tę doskonałość, która tkwi głębiej niż jakakolwiek forma i której czas nie dotyka.
Radość Istnienia, będąca jedynym prawdziwym szczęściem, nie może do ciebie przyjść w postaci żadnej formy, posiadanego dobra, osiągnięcia, osoby ani zdarzenia - w postaci tego, co ci się przytrafia. Ta radość do ciebie nie przychodzi - nigdy. Emanuje ona bowiem z bezpostaciowego wymiaru twojego wnętrza, z samej świadomości, i dlatego tożsama jest z tym, kim jesteś.
Żyć w spokoju i być tym, kim jesteś, czyli być sobą, to jedno i to samo. Ego powiada: może kiedyś w przyszłości zaznam spokoju - jeśli to czy tamto się wydarzy, jeśli osiągnę to czy owo, jeśli zostanę kimś. Albo mówi: nigdy nie zaznam spokoju, ponieważ kiedyś w przeszłości coś się wydarzyło. Posłuchaj tylko historii opowiadanych przez ludzi. Wszystkie można by zatytułować: "Dlaczego teraz nie mogę spokojnie żyć". Ego nie wie, że twoja jedyna szansa na spokój jest teraz. A może wie i boi się, że to odkryjesz. Spokój jest w istocie końcem istnienia ego.
Jak żyć t e r a z w spokoju? Zawierając pokój z chwilą teraźniejszą. Chwila teraźniejsza to pole, na którym toczy się gra życia. Nie może się ona rozgrywać gdzie indziej. Gdy już zawrzesz pokój z chwilą teraźniejszą, zobacz, co się dzieje, co możesz robić lub jakie wybrać działanie lub raczej co życie robi za twoim pośrednictwem. Tajemnicę sztuki życia, sekret wszystkich sukcesów i szczęścia, można ująć w trzech słowach: jedność z życiem. Być jednością z życiem to być jednością z Teraz. Rozumiesz wtedy, że to nie ty żyjesz swoim życiem, lecz życie żyje tobą. Życie jest tancerzem, a ty tańcem.
Rozpoznanie własnego szaleństwa jest oczywistym początkiem zdrowia psychicznego, początkiem uzdrowienia i transcendencji.
Bycie musi być odczuwalne, nie może być pomyślane.
Jak uwolnić się od przywiązania do rzeczy? Nawet nie próbuj. To niemożliwe. Przywiązanie do rzeczy zanika samoistnie, gdy nie szukasz już w nich siebie.
Kiedy akceptujesz wszystko takim, jakie jest, bez nadawania etykiet, wykraczasz poza swoje ego.
Bycie świadomym jest najlepszym czynnikiem zmiany.
Obecność jest stanem wewnętrznej przestronności.
Historia chrześcijaństwa jest oczywiście podstawowym przykładem, który ukazuje, jak wiara, że jesteś jedynym, który posiadł prawdę, to znaczy ma rację, może deprawować twoje działania aż do granicy szaleństwa. Przez wieki uważano za słuszne torturowanie i palenie ludzi żywcem, jeśli ich poglądy odbiegały choćby trochę od doktryny Kościoła lub od wąskiej interpretacji świętych ksiąg (”Prawdy”), ponieważ ofiary „zbłądziły”. Myliły się do tego stopnia, że należało je zabić. Ową Prawdę ceniono wyżej niż życie człowieka. A co było Prawdą? Historia, w którą musiałeś wierzyć, a więc zbiór myśli.
W czasach współczesnych nauka i technika wprowadziły radykalne zmiany w sposobie naszego życia i pozwoliły na dokonania, które jeszcze dwieście lat temu uznano by za cud. Nie ulega wątpliwości, że umysł ludzki ma wysoki stopień inteligencji. Jednak ta inteligencja skażona jest obłędem. Nauka i technika spotęgowały niszczycielski wpływ, jaki to schorzenie naszego umysłu wywiera na planetę, inne formy życia i na samych ludzi. Dlatego historia dwudziestego wieku stała się areną, na której najwyraźniej widać tę dysfunkcję, to zbiorowe szaleństwo. Poza tym rozwój tego schorzenia wzmaga się i nabiera tempa.
Na naszej planecie powstaje nowy gatunek. To rodząca się chwila teraźniejsza, a ty nią jesteś!
Wszystko wydaje się podporządkowane czasowi, mimo że dzieje się w przestrzeni Teraz. Na tym polega paradoks. Gdziekolwiek spojrzysz, wszędzie widzisz mnóstwo poszlak, że czas istnieje – gnijące jabłko, twoja twarz w lustrze łazienkowym w porównaniu z twarzą na zdjęciu sprzed trzydziestu lat – ale nigdy nie znajdujesz dowodu bezpośredniego, nie doświadczasz samego czasu. Zawsze doświadczasz tylko chwili teraźniejszej albo raczej tego, co się w niej właśnie wydarza.
Nie szukaj szczęścia. Nie znajdziesz go, bo szukanie jest antytezą szczęścia. Szczęście zawsze jest nieuchwytne, lecz uwolnić się od nieszczęścia można już teraz, stawiając czoło temu, co jest, zamiast tworzyć o tym historie. Poczucie nieszczęścia przesłania naturalny stan dobrego samopoczucia i wewnętrznego spokoju, źródło prawdziwego szczęścia.
Ego uwielbia użalać się nad rzeczywistością. Czym jest rzeczywistość? Wszystkim. Budda nazwał ją "tatata" - swoistością, "takością" (ang. suchness) życia, co nie jest niczym więcej jak swoistością chwili tu i teraz. Przeciwieństwem owej swoistości chwili obecnej jest to, co posiada główne cechy ego, co tworzy negatywizm będący dla ego pożywką, tworzy poczucie nieszczęścia, które ego lubi. W ten sposób sprawiasz, że ty i inni cierpicie, i nawet nie wiesz, że to robisz, że wywołujesz piekło na ziemi. Stwarzać sobie piekło, nie zdając sobie z tego sprawy - na tym polega życie w nieświadomości, uwięzienie w pułapce ego.
Przebudzenie się ze snu to nasz obecny cel. Gdy się obudzimy, stworzony przez ego ziemski dramat dobiegnie końca i pojawi się sen o wiele bardziej dobroczynny i wspaniały, a jest nim nowa Ziemia.
Brak oporu jest to klucz do najpotężniejszej siły we wszechświecie. Dzięki temu bowiem świadomość (duch) wolna jest od uwięzienia w formie. Wewnętrzne niestawianie oporu formie - temu, co jest lub co się wydarza - to zaprzeczenie absolutnej rzeczywistości formy. Opór sprawia, że świat i sprawy tego świata, w tym również twoja postaciowa tożsamość, czyli ego, wydają się bardziej realne, solidne i trwałe, niż są. Świat i ego nabierają ciężaru gatunkowego i absolutnej ważności, a ty traktujesz wówczas bardzo poważnie samego siebie i ten świat. Grę formy postrzega się wtedy błędnie jako walkę o przetrwanie i gdy ty tak to postrzegasz, staje się ona twoją rzeczywistością.