Świadomość odsunęła się i strasznie oddaliła. Dalekie fale uderzały o daleką świadomość.
Świadomość. Wszystko to funkcja świadomości. Ale świadomość nie trwa wiecznie.
Nasza świadomość to jedyne, co mamy w sobie żywego, a może i świętego. Cała reszta to martwa inżynieria.
Człowiek XX wieku powinien mieć za sobą trzy doświadczenia 1) więzienie, 2) rozwód, 3) szpital, i dopiero wówczas zdobywa tzw. pełnię świadomości.
Chwilowo zamknąć drzwi i okna naszej świadomości; nie być napastowanym przez wrzawę i walkę, wśród której podziemny świat naszych służebnych organów pracuje dla siebie i przeciw sobie wzajemnie; nieco ciszy, pewna tabula rasa świadomości, aby znów znalazło się miejsce dla czegoś nowego, przedewszystkiem dla dostojnych funkcyi i funkcyonariuszów, dla rządzenia, przewidywania, rozwiązywania z góry (bo nasz organizm urządzony jest oligarchicznie) - oto korzyść, jak się rzekło, czynnej zapominawczości, odzwiernej niejako, strażniczki duchowego ładu, spokoju, etykiety.
Brak oporu jest to klucz do najpotężniejszej siły we wszechświecie. Dzięki temu bowiem świadomość (duch) wolna jest od uwięzienia w formie. Wewnętrzne niestawianie oporu formie - temu, co jest lub co się wydarza - to zaprzeczenie absolutnej rzeczywistości formy. Opór sprawia, że świat i sprawy tego świata, w tym również twoja postaciowa tożsamość, czyli ego, wydają się bardziej realne, solidne i trwałe, niż są. Świat i ego nabierają ciężaru gatunkowego i absolutnej ważności, a ty traktujesz wówczas bardzo poważnie samego siebie i ten świat. Grę formy postrzega się wtedy błędnie jako walkę o przetrwanie i gdy ty tak to postrzegasz, staje się ona twoją rzeczywistością.
Istnieje ocean świadomości, czystej wibrującej świadomości w każdym z nas. Jest źródłem umysłu, myśli, i całej materii.