Źródłem idei wolności człowieka jest Biblia.
Zmiany czysto ilościowe w pewnym punkcie przechodzą w zmiany jakościowe.
To, co jest wytworzone z formy czystej myśli, a nie mocą autorytetu, tylko to należy do filozofii.
Świadomość siebie jako istoty podwojonej i ze sobą tylko sprzecznej to świadomość nieszczęśliwa.
Szczęście jest tylko przemijającą chwilą, zbiorem przypadków dających się podzielić na formę i treść.
Nieuchronny wytwór współczesnego społeczeństwa: jest to nie zintegrowany element w porządku prawnym, nie dopuszczany do uczestnictwa w jego korzyściach i z tej przyczyny zwolniony z wszelkiej odpowiedzialności wobec tego porządku – jest koniecznym strukturalnym nadmiarem, wykluczonym z zamkniętego kręgu społecznego gmachu.
Kto patrzy na świat rozumnie, na tego i świat patrzy rozumnie.
Co jest rozumne, jest rzeczywiste; a co jest rzeczywiste, jest rozumne.
Był tylko jeden taki, co mnie zrozumiał. A i ten mnie nie zrozumiał.
Sprawiedliwość musi stać się obyczajem, musi wejść w zwyczaj, rzeczywista działalność ludzka musi się stać działaniem rozumnym, państwo musi mieć rozumną organizację, a ta dopiero czyni wolę jednostek wolą rzeczywiście sprawiedliwą.
Jak okazało się, naturalną formą istnienia owej konkretności, której się szuka, jest jedynie subiektywna świadomość, a nie jakikolwiek przedmiot zewnętrzny, że konkretnością ową, jako zespoleniem pierwiastka ziemskiego i wieczystego, jest duchowe istnienie osoby dla siebie. W ten sposób świat dochodzi do świadomości, że owej konkretności posiadającej naturę boską człowiek musi szukać w samym sobie. Podmiotowość staje się dzięki temu absolutnie uprawnioną i ma sama w sobie cechę stosunku do boskości.
Hostia, rzecz najwyższa znajduje się w niezliczonych kościołach; wprawdzie Chrystus jest w niej przemieniony w jednostkową obecność, ale jest to obecność li tylko ogólna, a nie ta ostateczna w konkretnym miejscu w przestrzeni. Ta obecność przeminęła wprawdzie w czasie, ale jako przestrzenna i w przestrzeni konkretna istnieje ona nadal jako doczesna. Otóż ta doczesność [czyli ziemia święta] jest właśnie tym, czego brak chrześcijaństwu, tym, co musi ono jeszcze zdobyć.
Grób jest prawdziwym istotnym punktem zwrotnym, w grobie kończy się i zanika cała próżność świata zmysłowego. Nad Świętym Grobem przemija wszelka próżność ludzkich wyobrażeń, a pozostaje tylko surowość powagi. Grób jako negacja tej oto konkretności, jako zaprzeczenie zmysłowości staje się punktem zwrotnym i zrozumiany zostaje sens słów: „Ty byś przecież nie dopuścił, aby Twój święty zginął”. W grobie tym chrześcijaństwo nie miało znaleźć swej najwyższej prawdy. Otrzymało ono tam raz jeszcze odpowiedź jaką usłyszeli uczniowie, gdy szukali tam ciała Pańskiego: „Dlaczego szukacie żywego między umarłymi? Nie ma Go tu, zmartwychwstał”. Zasady waszej religii powinniście szukać nie w pierwiastku zmysłowym, nie w grobie wśród umarłych, lecz w żywym duchu, w sobie samych (...). Chrześcijaństwo odnalazło w Ziemi Świętej pusty grób, a nie zespolenie pierwiastka ziemskiego z wiekuistym, i dlatego ją, Ziemię Świętą, utraciło.
Główną sprawą jest tu to, że objawienie się Boga zostaje upostaciowione w czymś konkretnym, że hostia, a więc konkretny przedmiot, doznawać ma czci boskiej. Kościół mógłby się zadowolić tą zmysłową obecnością Boga; ale skoro tylko zgodzono się na zewnętrzną obecność Boga, zewnętrzność ta staje się nieskończenie rozmaitą, ponieważ potrzeba tej zewnętrznej obecności jest nieskończona. (...) W ten sposób katolicka doktryna transsubstancjacji staje się zarzewiem chrześcijańskiej formy pogaństwa, czyniącej ze świata arenę bezustannej nadprzyrodzonej interwencji, przypominającej relacje między bogami i ludźmi w greckim eposie. Wszędzie więc, w zjawiskach wyróżnionych wyższą łaską, jak stygmaty Chrystusa itd., będziemy mieli do czynienia z obecnością spraw niebieskich, a boskość w poszczególnych wypadkach objawiać się będzie w cudach. Toteż Kościół jest w tych czasach światem cudów, a dla nabożnej gminy wiernych byt naturalny nie jest czymś ostatecznie pewnym.