Najbardziej przeraża codzienność, przed którą nikt nie może się ukryć.
Były to dni (...) brzydko-piękne - tak jak to czasami jest z kwiatem, który ma nieskazitelne płatki, a w środku gnije.
Smutno, gdy dnie posępne z wolna przemijają, smutno, gdy dnie radosne przemijają szybko.
Wszyscy myślą, że mają jeszcze jeden dzień.
Nie oceniaj każdego dnia po tym, co zbierzesz, ale po tym, co wysiejesz.
Ten dzień był kopią wielu innych dni, dniem tego rodzaju, że jeśli tylko człowiek nie zrobi czegoś nieodwracalnego, może bez trudu pomylić go z innymi.
To właśnie perspektywa ciemności sprawia, że dzień wydaje się taki jasny.
Każdy dzień jest nowym i cudownym złudzeniem.
Aby tylko dzień przewalił się jako tako, aby tylko wykręcić się sianem z trudnych zagadnień, aby tylko zamazać przed sobą niesamowitą grozę życia, wymagającą natężenia wszystkich sił w celu istotnego podołania straszliwym zagadnieniom, które ono stawia. Wszystko jakoś samo się załatwi.
...najważniejszy jest dzień dziś. Który jest. W którym przyszło się żyć.
Ja, który wiem, ja, który wiem i który nie zapominam, że śmierć mnie kiedyś obejmie, witam słońce wschodzące, każdy dzień z radością straszliwą i uczę się co dzień żyć prosto i jasno, i uczę się też tak samo nie opędzać smutku niepojętego, bo on się nie da odpędzić, tylko nosić go ze sobą jak dolę swoją, nie jak buty letnie i buty zimowe, ale jak głowę, która czasami boli.
Bo to, co noc zostawi, zabiera dzień.
W tym otoczeniu upłynęło mi osiem lat, z których każdy dzień był podobny do wszystkich innych dni, jak kropla jesiennego deszczu do innych kropli jesiennego deszczu.
Dzień jest nieskończenie długi dla tego, kto potrafi go docenić i wykorzystać.
Dziękuję ci, serce moje,
że obudziłam się znowu
i chociaż jest niedziela,
dzień odpoczywania,
pod żebrami
trwa zwykły przedświąteczny ruch.
Co tworzy u ciebie historię każdego dnia? Przypatrz się swoim nawyknieniom, z których się ona składa: czy są one wytworem niezliczonych drobnych tchórzostw i lenistw, czy też twej walecznosci i wynalazczego rozumu?
Każdy dzień ma swoje wielkie zmartwienie lub drobne zgryzoty. Wczoraj drżałeś o zdrowie drogiej ci osoby, dziś – boisz się o własne; jutro będzie cię trapiła troska o pieniądze, pojutrze złośliwość oszczercy, innego jeszcze dnia – nieszczęście przyjaciela, a kiedy indziej znów brzydka pogoda, coś, co się stłukło lub zgubiło, albo też jakaś rozrywka, po której dolega ci sumienie i ból krzyża; innym razem będzie cię trapił bieg spraw publicznych. Nie licząc już cierpień miłosnych. I tak ciągle; jedna chmura się rozprasza, tworzy się druga. Na sto dni znajdzie się ledwie jeden dzień niezmąconej radości i pełnego słońca. A przecież należysz do małej garstki szczęśliwych! Innych otacza nieprzerwana noc.