Zwracać światło w głąb duszy człowieka – oto powołanie artysty.
Barwa jest cierpieniem światła.
Nie bój się cieni. One świadczą o tym, że gdzieś znajduje się światło.
Bądź jak światło, które wędruje przez noc i po drodze zapala zagasłe gwiazdy.
Wszystko jest światłem.
Powinnaś zobaczyć jak światło tańczy na Twoich włosach.
Wszyscy jesteśmy formami, które przybiera światło, kiedy tylko muśnie materię.
Stoimy w ciemności, otoczeni światłem.
Chciałbym opisać najprostsze wzruszenie [...], ale nie tak jak robią to inni, sięgając po promienie deszczu albo słońca, chciałbym opisać światło, które we mnie się rodzi.
Kiedy zbliżamy się do prędkości światła, energia takiego ciała zaczyna gwałtownie rosnąć. Gdybyśmy chcieli rozpędzić ciało posiadające masę do prędkości równej prędkości światła, musielibyśmy w to wpakować nieskończoną ilość energii, czym nikt nie dysponuje. [...] Gdybyśmy mieli obiekt poruszający się z prędkością nadświetlną, nie bylibyśmy w stanie go spowolnić do prędkości podświetlnej. Gdyby obiekty nadświetlne istniały – a nie wiemy, czy istnieją – to wiadomo, jak by się zachowywały. Otóż miałyby energię tym większą, im wolniej by się poruszały, więc gdybyśmy chcieli spowolnić je do prędkości mniejszej od prędkości światła, też musielibyśmy włożyć w to nieskończoną energię. Możemy zatem zbliżać się do prędkości światła z obu jej stron, ale nie możemy jej osiągnąć.
Jeśli oświetlisz tylko swoje wady, cały twój ideał zostanie przyćmiony.
Są na świecie kolory pożądane, są też kolory bardzo nieprzyjemne. Są wesołe i smutne. Niektórzy ludzie mają silne światło, inni białe.
Światło świeci w życiu jedynie przez bardzo krótki czas. Może tylko przez kilkanaście sekund. Jeżeli ten czas minie i jeżeli człowiek nie zdąży znaleźć danego mu objawienia, nie będzie już miał powtórnej okazji. I być może przyjdzie mu spędzić resztę życia w głębokiej samotności i żalu, od których nie ma ucieczki. Żyjąc w takim świecie mroku, człowiek nie może się już niczego spodziewać. W dłoniach trzyma się jedynie żałosne szczątki tego, co mogło być.
Jestem cieniem, powiada cień, i gardzę światłem. Ale - jak wiadomo - cień się światłem żywi.
Ciemności błędu i grzechu nigdy jednak nie zdołają do końca zgasić w człowieku światła Boga Stwórcy. W głębi serca stale tęskni on za absolutną prawdą i pragnie w pełni ją poznać, czego wymownym dowodem są niestrudzone poszukiwania, jakie człowiek prowadzi na każdym polu i w każdej dziedzinie Jeszcze dobitniej tego dowodzi jego poszukiwanie sensu życia. Rozwój nauki i techniki bowiem, bowiem, choć stanowi wspaniałe świadectwo inteligencji i wytrwałości człowieka, nie odpowiada jeszcze na ostateczne pytania religijne ludzkości, ale raczej jest dla niej bodźcem, by podjąć najboleśniejsze i rozstrzygające zmagania, które toczą się w sercu i sumieniu.
Więc w mroku jest tyle światła,
ile życia w otwartej róży,
ile Boga zstępującego
na brzegi duszy.
Sam w nocy smutku, światło nieść wam będę.
Skądżeś powstał, marny cieniu, który znać o świetle dajesz, a światła nie znasz, nie widziałeś, nie obaczysz?
Tołstoj mówi o tym w jednym z opowiadań. Tunel i na końcu światło. Przyciągające światło stamtąd. A ja ci przysięgam, żadnego światła. I, co gorsza, żadnej nieświadomości. Wiesz wszystko, wszystko słyszysz, tyle że oni, lekarze nie zdają sobie z tego sprawy, i wygadują przy tobie, co im ślina na język przyniesie, nawet to, czego nie powinieneś usłyszeć. Że już po tobie. Że twój mózg jest już do niczego.