Znając ludzką naturę i wiedząc, jak trudne bywa małżeństwo, ostatnią rzeczą, której potrzeba współmałżonkowi, jest atrakcyjna alternatywa. W jej świetle druga strona może się kiepsko prezentować.
Czując znajomy dreszcz zastanawiałem się, czy kiedykolwiek przestajemy być dziećmi.
Ona też cierpi. Decyzja o odejściu nigdy nie jest łatwa. Ale jest zakochana, a to ułatwia sprawę. Nie myśli o tobie tak często, jak ty o niej. A to znaczy, że nie cierpi tak samo jak ty.
Czasami żałuję, że nie należę do tych kobiet, które sypiają, z kim popadnie, i nie czują się jak lafiryndy, ale nic a to nie poradzę. Przygodny seks to nie dla mnie.
Boże pomyślałem, kiedy Marge zamknęła za sobą drzwi. Jestem sam. Będę umierał w samotności.
On miał pracę fizyczną, a ja umysłową i podczas gdy jego poglądy na świat - w którym wszystko było czarne albo białe, dobre albo złe - mogły niektórym wydawać się nazbyt uproszczone, dla ojca były one swoistą mapą, dzięki której wiedział jak prawdziwy mężczyzna powinien iść przez życie. Ożeń się, kochaj żonę i traktuj ją z szacunkiem. Spłodź dzieci i naucz je ciężkiej pracy. Sam pracuj sumiennie. Nie narzekaj. Pamiętaj, że rodzina - w przeciwieństwie do większości ludzi, których napotkasz na swej drodze - będzie zawsze przy tobie. Napraw, co da się naprawić, albo pozbądź się tego. Bądź dobrym sąsiadem. Kochaj wnuki. Postępuj właściwie.
To były dobre zasady. Właściwie nawet bardzo dobre i trzymał się ich przez całe życie. Tylko jedna z nich okazała się nietrafiona i została skreślona z jego listy. Mój tata był baptystą. Chodziliśmy do kościoła dwa razy w tygodniu. Podobnie jak inne zasady, ta również nie została porzucona do czasu, aż Marge oświadczyła, że jest lesbijką.(...)
Mój ojciec bywa różny - trudny, szorstki, wulgarny - ale kocha swoje dzieci. Wierzył w nas i kiedy Marge oświadczyła, że to nie kwestia wyboru - taka się urodziła - skinął głową, powiedział, że ją kocha i od tamtego dnia nasza rodzina przestała chodzić do kościoła.
Może ta wiara okaże się dla mnie zgubna, ale utrata wszelkiej nadziei wydawała się jeszcze gorsza.
Trzymałem ją za rękę i oddychałem razem z nią- podczas gdy ona obrzucała mnie kolejnymi wyzwiskami i mówiła mi, gdzie mogę sobie wsadzić to swoje cholerne oddychanie.
Poczucie winy nie zawsze jest takie złe. Dzięki niemu nie popełniamy dwa razy tych samych błędów.
- Tatusiu?
Uwielbiałem, kiedy tak do mnie mówiła. Robiła to, gdy chciała zadać mi jakieś pytanie, i zastanowiłem się, w jakim wieku przestanie mnie tak nazywać. I czy w ogóle to zauważę.
- Tak, skarbie?
- Możemy pójść na rower?
Po porannym treningu i przemeblowaniu domu byłem wykończony, ale "tatusiu" wygrało, jak zwykle.
Zachodziłem w głowę, gdzie popełniłem błąd. Czy wtedy, gdy rzuciłem pracę? A może, gdy przytyłem? Może za dużo pracowałem, zanim zrezygnowałem z etatu w agencji? Kiedy wszystko zaczęło się sypać? Kiedy stałem się zbędny? Jak mogła nas zostawić? Jak mogła zostawić London? Czy zamierza zabrać ją ze sobą do Atlanty?
Ostatnie pytanie było najgorsze ze wszystkich.
- Zostawiła mnie.
- Wiem - odparła Marge.
- Nawet nie chciała dać nam szansy.
- Wiem.
- Dlaczego? Co zrobiłem źle?
Marge zaciągnęła się inhalatorem, chcąc zyskać na czasie, świadoma, że zrzucenie winy na Vivian czy krytykowanie jej jeszcze bardziej namiesza mi w głowie.
- Nie sądzę, żebyś zrobił coś źle. Chodzi o to, że związki bywają skomplikowane i żeby było dobrze, obie osoby muszą tego chcieć.
Wiedziałem, że to prawda, ale wcale nie poczułem się lepiej.
Wsunąłem do ust kolejną łyżeczkę puddingu i poczułem na sobie spojrzenie Vivian.
- O co chodzi? - zapytałem.
- Chyba nie zjesz tego wszystkiego?
- Niby czemu miałbym nie zjadać?
- Bo za godzinę będzie obiad. to niezdrowe. Przytyjesz.
- Jakoś to przeżyję - odparłem. - Przez miesiąc zrzuciłem trzy kilogramy.
- I tak bardzo chcesz je odzyskać? - rzuciła.
Małżeństwo było dla mnie ważne - rodzina była dla mnie ważna - i zrobię wszystko, żebyśmy byli razem.
Wbrew sobie zacząłem zastanawiać się, czy cały ranek- jej wygląd, radosny nastrój, śniadanie - nie był częścią misternie ukartowanego planu, żeby dostać to, co chciała. Ale gdy drugi raz pocałowała mnie w szyję, wybaczyłem jej.
Mówi się, że rodzice okaleczają psychicznie dzieci, a ponieważ odkąd pamiętam, próbowałem zadowolić innych, wychodzi na to, że to wina moich rodziców. Dlaczego więc odczuwałem potrzebę, by regularnie ich odwiedzać? Dlaczego próbowałem oglądać z ojcem mecze i zapewniałem mamę, że to co gotuje jest pyszne?
Ponieważ, pomyślałem, ich też próbujesz zadowolić.
Po kolacji zabraliśmy się za kolorowanie. Okazało się, że London ma kolorowankę ze zwierzętami w zoo, i przez godzinę siedzieliśmy przy kuchennym stole, tworząc tęczowe zwierzęta rodem z bajek dla dzieci.
Chociaż chodziła do szkoły dopiero od kilku tygodni, zauważyłem, że koloruje dużo lepiej niż kiedyś. nie wyjeżdżała za linie, a nawet używała cieniowania. Zniknęły smugi i zawijasy sprzed roku.
Moja mała dziewczynka powoli dorastała i nie wiedzieć czemu, na myśl o tym poczułem w sercu bolesne ukłucie.
(...) najszybszym sposobem, żeby o kimś zapomnieć, jest pójść do łóżka z kimś innym.
Osobne konto w banku. Firmowe mieszkanie. I perspektywa spędzania w Atlancie czterech dni w tygodniu.
Im dłużej myślałem o sobotnich rewelacjach Vivian, tym więcej nabierałem pewności, że zaczęła ten temat, bo wiedziała, że w towarzystwie nie będę się z nią kłócił.
Oczywiście, kiedy wróciliśmy do domu, twierdziła, że już o tym rozmawialiśmy, więc nie widzi powodu, żeby przerabiać to kolejny raz, a każdą próbę rozmowy traktowała jak atak na siebie i szukanie przeze mnie pretekstu do kłótni. Jej zdaniem była to sytuacja korzystna dla bu stron, ale bardziej niż jej jawne manipulacje martwiło mnie to, że nie przejmowała się tym, iż będziemy spędzać więcej czasu osobno niż razem. Jak coś takiego odbije się na naszym związku? Jak wpłynie na London?