Z nadejściem grudnia Manhattan zmieniał się w miasto,
które Maggie nie zawsze rozpoznawała.
Dlaczego ona? Miała wtedy trzydzieści sześć lat, regularnie ćwiczyła i w miarę zdrowo się odżywiała. W jej rodzinie nie było przypadków raka. Dorastała w pochmurnym Seattle, potem mieszkała na Manhattanie, a więc nie miała jak i gdzie się opalać. Nigdy nie odwiedziła solarium. Wszystko to było bezsensowne, ale przecież taki właśnie jest rak, prawda? Rak nie wybiera; po prostu przytrafia się pechowcom.
Maggie Dawes, która uważała się za wolnego ducha, trawionego żądzą podróżowania, uwielbiała obraz nowojorskich świąt, jaki zwykle widuje się na pocztówkach. W rzeczywistości, podobnie jak większość nowojorczyków, robiła, co mogła, żeby w tym okresie unikać Midtown.
(...) w życiu chodzi o zmieniające się pory roku, a ta pora roku dobiegła końca.
Jeśli jesteśmy sobie pisani, nie możemy kochać się tylko jako nastolatki. Musimy pokochać się jako dorośli ludzie.
Smutek pęczniał we mnie jak balon. Możemy udawać, że to był piękny sen, którego nigdy nie zapomnimy. Bo kochaliśmy się tak bardzo, że pozwoliliśmy sobie nawzajem dorosnąć.
Pragnienie bycia z kimś jest pozytywne. Łączy się z miłością, szacunkiem i pożądaniem. Obawa, że się kogoś straci łączy się ze strachem.
Serce by mi pękło, gdybym wiedziała, że dla mnie porzuciłeś choćby jedno ze swoich marzeń. Pamiętaj tylko, że kochałam cię na tyle mocno, żeby nigdy cię ich nie pozbawiać.
Ale nigdy nie zapominaj, że miłość silniejsza jest niż strach. Miłość mnie ocaliła i wiem, że Ciebie też ocali.
Uświadomiłam sobie, że miłość to najpotężniejsze z uczuć, bo sprawia, że człowiek jest narażony na utratę wszystkiego, co dla niego ważne.