Myślę tylko o niej, mamo. Wiem, że mnie lubi, ale nie mam pojęcia, czy czuje do mnie to samo co ja do niej.
Im bardziej się starasz, tym bardziej sytuacja wydaje się beznadziejna.
Zdałem sobie sprawę, że nigdy jeszcze nie żywiłem do nikogo tak mocnych uczuć.
Jej transformacja w trakcie przedstawienia była zaskakująca, i odniosłem wrażenie, że sygnalizuje jakaś głębszą zmianę.
Może jestem nie odpowiedzialny, ale moja nieodpowiedzialność ma w sobie coś sympatycznego, jeśli wolno mi tak rzec.
Oto moja historia, przyrzekam, że niczego nie opuszczę.
Najpierw będziecie się uśmiechać, potem zapłaczecie...nie skarżcie się później, że was nie ostrzegałem.
Nie denerwuje się przed przedstawieniem, po prostu nie chcę tu być. Nie chcę cię odprowadzać do domu, nie chcę, żeby moi przyjaciele mnie odgadywali, nie chcę spędzać z tobą czasu. Zachowujesz się, jakbyśmy byli przyjaciółmi, ale my wcale nimi nie jesteśmy. Nie jesteśmy dla siebie niczym. Chcę po prostu, żeby to wszystko się skończyło i żebym mógł wrócić do normalnego życia.
Mimo, że sama od czterech lat była nastolatką, nie miała o nastolatkach najmniejszego pojęcia, a próba zrozumienia przez nią nastolatków płci męskiej przypominała próbę rozszyfrowania teorii względności.
- Dlaczego to robisz? - wybuchnąłem, nie mogąc się powstrzymać i czując, jak płoną mi policzki. - Dlaczego wzbudzasz we mnie poczucie winy? Przecież nie ja to zrobiłem. Ja tylko urodziłem się w tej rodzinie.
(...)
- Ale to nie znaczy, że nie możesz tego naprawić - powiedziała łagodnie - kiedy będziesz miał taką sposobność.
Potraktowałem ją podle i wygarnąłem prosto w twarz naprawdę przykre rzeczy, lecz ona i tak potrafiła znaleźć jakiś powód, żeby mi podziękować. Taka po prostu była i chyba za to ją nienawidziłem.
A może raczej nienawidziłem samego siebie.
Jamie była dla mnie czymś więcej niż kobietą, którą kochałem. W tamtym roku Jamie pomogła mi się stać człowiekiem, jakim teraz jestem. Pewną ręką pokazała mi, jak ważne jest, by pomagać innym; poprzez swoją cierpliwość i łagodność pokazała, o co tak naprawdę chodzi w życiu. Jej pogoda ducha i optymizm, nawet w czasie choroby, były najbardziej zdumiewającymi rzeczami, jakie zdarzyło mi się oglądać.
- Po za tym jednak byłam szczęśliwa. - dodała. - Miałam wyjątkowego ojca, który przybliżył mi Boga. Kiedy spoglądam wstecz, wiem, że nie mogłabym pomóc innym ludziom bardziej, niż to czyniłam. Zakochałam się nawet w kimś i ten ktoś odwzajemnia moje uczucia.
- Jesteś wspaniałą osobą, Jamie - oświadczyłem. - Jesteś piękna, jesteś miła, jesteś delikatna...Jesteś taka, jakim sam chciałbym być. Jeśli ludzie nie lubią cię albo uważają za dziwną, to ich problem.
Czuję pustkę w duszy, nie mogąc trzymać cię w ramionach. Wśród tłumu szukam twojej twarzy – wiem, że to niemożliwe, ale nie mogę nic na to poradzić. Moje poszukiwanie ciebie jest niekończącą się pogonią skazaną na przegraną.
- Boisz się?
Nie wiem dlaczego, lecz oczekiwałem, że zaprzeczy, że powie coś mądrego, jak ktoś dorosły, albo wyjaśni, że nie możemy wnikać w boże zamysły.
Zamiast tego uciekła w bok wzrokiem.
- Tak - oznajmiła w końcu. - Boję się przez cały czas.
- Więc dlaczego nie zachowujesz się tak, jakbyś się bała?
- Zachowuje się. Ale tylko kiedy jestem sama.
- Bo mi nie ufasz?
- Nie - odparła. - Bo wiem, że ty też się boisz.
- Ale nie straciłaś wiary?
- Nie
Wiedziałem, że jej nie straciła, ale ja chyba traciłem swoją.
- Czy to dlatego, ze masz nadzieję, że ci się polepszy?
- Nie - powiedziała - Dlatego, że tylko to mi pozostało.