Konstytucja gwarantuje co prawda wolność słowa, ale prawo karze za wszystko, co można uznać za działalność na szkodę państwa. Człowiek nigdy nie może wiedzieć, kiedy państwo podniesie krzyk, że takie czy inne słowo przynosi mu szkodę.
Kobieta, która pisze do swego kochanka cztery listy w ciągu dnia, nie jest grafomanką, lecz zakochaną kobietą. Ale mój przyjaciel, który sporządza fotokopie swej miłosnej korespondencji, żeby kiedyś móc ją opublikować, jest grafomanem. Nie jest grafomanią pragnienie pisania listów, dzienników, kronik rodzinnych (a więc dla siebie lub swych najbliższych), lecz jest nią pragnienie pisania książki (czyli posiadania publiczności, nieznanych czytelników).
Wiecie przecież, w jaki sposób ludzie zwykle sobie opowiadają. Jeden mówi, a ten drugi wpada mu w słowo: 'to zupełnie jak ja, bo ja...' i opowiada o sobie, dopóki pierwszemu nie uda się powiedzieć: 'to zupełnie jak ja, bo ja...'
Owo zdanie: 'To zupełnie jak ja, bo ja...' wygląda na potwierdzenie, rozwinięcie myśli poprzednika, lecz to nieprawda. W istocie rzeczy jest brutalną rewoltą przeciw brutalnej przemocy, próbą oswobodzenia z niewoli własnego ucha i chęcią opanowania – za pomocą kontrataku – ucha przeciwnika. Albowiem całe życie człowieka wśród innych ludzi jest nieustanną walką o uszy słuchaczy.
Powszechna samotność wywołuje grafomanię, ale jednocześnie powszechna grafomania utwierdza i powiększa ogólną samotność. Wynalazek druku umożliwił niegdyś ludzkości wzajemne porozumiewanie się. W czasach powszechnej grafomanii pisanie książek uzyska odwrotny sens: każdy jest otoczony swymi literami jak ścianą z luster, przez którą nie dochodzi żaden głos z zewnątrz.
Kiedy mniej więcej na rok przed śmiercią ojca szedłem z nim na tradycyjny spacer wokół domów, na każdym rogu słychać było piosenki. Im bardziej ludzie byli smutni, tym głośniej ryczały głośniki. Wzywały okupowany kraj, by zapomniał o goryczy historii i oddał się radości życia. Tata zatrzymał się, spojrzał do góry na urządzenie, z którego wydobywał się hałas, a ja czułem, że chce mi powiedzieć coś bardzo ważnego. Długo się koncentrował, aby udało mu się wyrazić, co ma na myśli, a po chwili wolno i z trudem powiedział: – Głupota muzyki.
(...) greccy bogowie najpierw z zapałem uczestniczyli w poczynianiach ludzi. Potem pozostali na Olimpie, patrzyli tylko w dół i zanosili się śmiechem. Dziś już od dawna śpią.
To, że nie osiągnęliśmy zewnętrznej nieskończoności, przyjmujemy za naturalny los. Lecz za to, że utraciliśmy drugą nieskończoność, do śmierci będą nas prześladowały wyrzuty sumienia. Myśleliśmy o nieskończoności gwiazd i nie interesowaliśmy się nieskończonością ojca.
Prawdą jest jednak, że bezpośrednich okoliczności, które sprawiły, że jej płacz był wiarygodny i prawdziwy, dziś już sobie nie uzmysławiał i wspomnienie przestało być podobne do prawdy, stało się karykaturą.
Człowiek, mimo że sam jest śmiertelny, nie potrafi sobie wyobrazić ani końca przestrzeni, ani końca czasu, ani końca historii, ani końca narodu; żyje stale w domniemanej nieskończoności. Ludzie zafascynowani ideą postępu nie przypuszczają, że każda droga naprzód jest jednocześnie drogą ku końcowi i że w radosnych hasłach ,,dalej" i ,,naprzód" słychać w sposób zmysłowy głos śmierci, która wabi nas, abyśmy się pośpieszyli.
Seks uwolniony z diabelskiego związku z miłością stał się anielską naturalną radością.
Jednym z typowych leków przeciw własnej nędzy jest miłość. Albowiem ten, kto jest kochany w sposób absolutny, nie może być nędznym.
Kiedy kobieta mówi nie, myśli tak. Ten męski bon mot zawsze wprawiał mnie we wściekłość. To zdanie jest tak głupie jak historia ludzkości.
Spojrzenie mężczyzn było już często opisywane. Ponoć chłodno spoczywa na kobiecie, jakby ją mierzyło, ważyło, szacowało, wybierało, inaczej mówiąc, jakby zmieniało ją w rzecz. Mniej znane jest, że kobieta nie jest wobec tego spojrzenia tak całkowicie bezbronna. Skoro jest zamieniana w rzecz, to obserwuje mężczyznę wzrokiem rzeczy. To tak, jakby młotek nagle został obdarzony oczami i zaczął bacznie wpatrywać się w murarza, który wbija nim gwóźdź w ścianę. Murarz zauważa złośliwe spojrzenie młotka, traci pewność siebie i uderza się w palec.
Stereotypowa harmonia, wytarta melodia i rytm, tym wyraźniejszy, im bardziej monotonny, oto co zostało z muzyki, oto jej wieczność.
Piszemy książki, bo dzieci się nami nie interesują. Zwracamy się do anonimowego świata, ponieważ nasza żona zatyka sobie uszy, kiedy do niej mówimy.
Patrząc z zewnątrz nic nie przeżyłam. Patrząc z zewnątrz! Bo czuję, że moje wewnętrzne przeżycia są warte tego, by je zapisać, i uważam, że mogłyby zainteresować wszystkich.
Historia to pasmo przemijających zmian, podczas gdy wartości wiecznie istnieją poza historią, są niezmienne i nie mają potrzeby pamiętania.
[...] piękno już dawno zginęło. Zniknęło pod powierzchnią hałasu - hałasu słów, samochodów, muzyki, liter - w którym nieustannie żyjemy. Zatonęło jak Atlantyda, zostało po nim tylko słowo, którego sens staje się z roku na rok mniej zrozumiały.
Seks nie jest miłością; stanowi tylko teren, który miłość opanowuje.
Miłość jest przywilejem, a wszystkie przywileje są nie zasłużone i trzeba za nie płacić.