Tołstoj mówi o tym w jednym z opowiadań. Tunel i na końcu światło. Przyciągające światło stamtąd. A ja ci przysięgam, żadnego światła. I, co gorsza, żadnej nieświadomości. Wiesz wszystko, wszystko słyszysz, tyle że oni, lekarze nie zdają sobie z tego sprawy, i wygadują przy tobie, co im ślina na język przyniesie, nawet to, czego nie powinieneś usłyszeć. Że już po tobie. Że twój mózg jest już do niczego.
Tęsknotę? Jakże mogła odczuwać tęsknotę, skoro siedział na przeciw niej? Jak można cierpieć z powodu nieobecności tego, kto jest obecny?
(...) zawsze pragnąłem czegoś zupełnie innego: przyjaźni jako wartości wyniesionej ponad wszelkie inne...między przyjacielem a prawdą, zawsze wybieram przyjaciela.
(...) oddala się od swego życia, od życia, które się do niej przykleiło, które jej ciążyło; w jej głowie wyłoniły się słowa: "stracony z oczu", i była zdziwiona, że ta podróż, aby zniknąć, nie była ponura, lecz toczyła się, słodka i radosna...
Kiedy mężczyzna pisze listy do kobiety, czyni to po to, by przygotować teren, na którym później zbliży się do niej w celu uwiedzenia. A kiedy kobieta te listy przemilcza, to dlatego, że chce, by jej dzisiejsza dyskrecja chroniła jutrzejszą przygodę. I kiedy na domiar je chowa, to dlatego, że gotowa jest pojmować tę przyszłą przygodę jako miłość.
Nasza seksualność poprzedza naszą świadomość. Nasze ja jeszcze nie istnieje, lecz istnieje już pożądliwość.
(...) Dlaczego pragnienia żebraka miałyby być mniej godne szacunku niż pragnienia człowieka interesów? Pozbawione nadziei, pragnienia te posiadają bezcenną jakość; są wolne i szczere.
- Dwie osoby, które się kochają; same, oderwane od świata, bardzo to piękne. Ale czym by żywili swe spotkania twarzą w twarz? Jakkolwiek godny pogardy byłby świat, potrzebują go, aby o nim mówić. (...) żadna miłość nie przetrwa w milczeniu.
Niełatwo jest rozporządzać własnym milczeniem, gdy się jest wystawionym na spojrzenia innych.
Właśnie dlatego nie lubi snów: narzucają one niepojętą równość między różnymi okresami, jednoczesność, która sprasowuje wszystko, co człowiek kiedyś przeżył; odbierają znaczenie teraźniejszości, podważając jej uprzywilejowaną pozycję.
Musisz zrozumieć, że wszystko, co robię, robię, chcąc nie chcąc, ambitnie, tak żeby było dobrze zrobione. Choćby po to, by nie stracić pracy. A bardzo trudno jest perfekcyjnie pracować i zarazem pracą pogardzać.
...można cierpieć z tęsknoty w obecności ukochanego, jeśli dostrzega się przyszłość, w której ukochanego już nie ma: jeśli śmierć ukochanego jest już niewidocznie obecna.
Przyjaźń jest niezbędna człowiekowi dla właściwego funkcjonowania jego pamięci. Przypominać sobie przeszłość, nosić ją zawsze przy sobie jest być może koniecznym warunkiem zachowania, jak to się mówi, integralności swojego ja. Po to, by owo ja nie zwęziło się, zachowało swą objętość, należy podlewać wspomnienia niczym kwiaty w doniczce, i to podlewanie wymaga regularnych kontaktów ze świadkami przeszłości, to znaczy z przyjaciółmi. Są naszym zwierciadłem; naszą pamięcią; niczego od nich nie wymagamy, tego tylko, by od czasu do czasu odkurzyli zwierciadło, abyśmy mogli się w nim przejrzeć.
Zawsze jestem gotów porzucić mój luksusowy margines. Ale ty nigdy nie zrezygnujesz z tej cytadeli konformizmu, w której osiadłaś z twymi wieloma twarzami.
Czym jest zresztą, pytała siebie, intymny sekret? Czy to w nim spoczywa to, co w istocie ludzkiej jest najbardziej indywidualne, najbardziej oryginalne, najbardziej tajemne? Nie. Sekretne jest to, co najbardziej pospolite, najbanalniejsze, najczęstsze i wspólne wszystkim: ciało i jego potrzeby...Skrywamy wstydliwie owe intymności nie dlatego, że są takie osobiste, lecz przeciwnie, dlatego że są żałośnie bezosobowe.
Pomylić fizyczny wygląd ukochanej z wyglądem innej kobiety. Ileż razy już to przeżył! Zawsze z tym samym zdziwieniem: zatem różnica między nią a innymi jest taka znikoma?
Jak to możliwe, że nie umie rozpoznać sylwetki osoby najbardziej przez siebie ukochanej, osoby, którą uważa za niezrównaną?
Ale jeśli nie masz ambicji, jeśli nie masz w sobie głodu sukcesu, uznania, siadasz na krawędzi upadku.
Erotyzm jest z handlowego punktu widzenia rzeczą dwuznaczną, bo choć wszyscy pożądają życia erotycznego, to wszyscy zarazem go nienawidzą jako przyczyny swych nieszczęść, swych frustracji, zawiści, kompleksów, cierpień.
Jaki to sędzia postanowił, że konformizm jest złem, a nonkonformizm dobrem? Czy przystosować się nie znaczy zbliżyć się do innych ludzi? Czy konformizm nie jest wielkim miejscem spotkania, do którego spływają zewsząd wszyscy, w którym życie jest bardziej gęste, żarliwsze?