Otóż idealizm — z chwilą gdy się już nastawimy czy nakręcimy tak, aby nie widzieć jego niesamowitości — daje nam zupełne uspokojenie metafizyczne w obrębie jednolitego systemu pojęć, czego realizm, akcentujący rzeczywistą dwoistość istnienia, nie obiecuje i dać nie może.
[Scurvy]
Rasa wieszczów wymarła i wy jej nie wskrzesicie i nie spłodzicie jej na nowo, choćbyście się z tą słynną „dziwką bosą” Wyspiańskiego — mówię to w cudzysłowie — ożenili...
Czyż na to trzeba było kory mózgowej u pewnych jaszczurów w jurze i triasie, aby stworzyć coś tak promiennego i ohydnego zarazem jak rodzaj ludzki?
I po co tu wyrażać? Po co ryczeć i łkać, po co flaki pruć, po prostu i na wspak? Po co? Po co? Po co? To okropne słowo "po co"? To wcielenie najboleśniejszej nicości - a więc po co?
Cóż za cudną o niedoścignioną rzeczą jest chaos! Nie poznamy go nigdy jako takim, mimo że świat jest chaosem, naprawdę w istocie swej jest. Chaos! Chaos!
O, to, to - tak straszne jest, że pojęcia bladego przeświecającego nie macie. Jakaś groza, nuda, katzenjammer i ohydne przeczucia. Tak wszystko się jakoś popsuło.
- Jakże byście chcieli: nie mordować, "chyba że już nie można". Nigdy nie można, a zawsze trzeba - tak to jest. Hehe.
- A ten "hehe" znowu. Jeden "hej", a drugi "hehe" - wytrzymać nie można.
Bede niesmaczny — bede! Dość smaku. Wywątrobię wszystko na smród i brud ostateczny. Niech śmierdzi wszystko, niech się na śmierć ten świat zaśmierdzi i niech się het do cna wyśmierdzi, to może potem zapachnie wreszcie; bo w nim takim, jakim jest, wytrzymać wprost nie można. Nie czują, biedni ludziska, że demokratyczne kłamstwo śmierdzi, a smród klozetu to czują, psie pary, hej! Otóż to je prawda: on by dał wszystko, aby choć jeden moment hrabią prawdziwym być. Ale nie może, biedota nieszczęsna, hej.
Odpowiadaj, sturba twoja suka, bo ci ośrodek sumienia sparaliżuję fluidem skupionej we mnie woli milionów.
Kołpak z piórem, karabela —
To każdego onieśmiela.
A buciska te czerwone,
Oczy straszne, wywalone.
Takim jest i takim bede,
Czym jest dziwkarz, czy też pede.
Socjalista czy faszysta.
Jam w tym serze jako glista.
Więcej nic do powiedzenia nie mam i do mówienia nikt mnie zmusić nie zdoła. Prostytutki miłosierdzia zostały u nas surowo zakazane. Ludzkość się rozwydrzyła — jeśli tak nie damy rady, wrócimy oficjalnie do tortur.
Głupie żarty: niegodne lewego półpaznokcia palca prawej nogi Gnębona Puczymordy.
Kapitalizm to złośliwy nowotwór, który zaczął gnić, zjadać i gangrenować organizm.
Ale co kogo to obchodzi? Czuję małość wszystkiego. Ach - gdyby tak wypełnić sobą świat i zdechnąć choćby pod płotem, zaraz potem.
W robieniu czegoś dla kogoś, w wyrzeczeniu się siebie dla drugich nawet mały człowiek może stać się wielkim, gdy inaczej już nie może. To jest ta wielkość „dla wszystkich” mówię to w cudzysłowie, bo wielkość istotna to ino je w indywidualnym napięciu i w stopniu zginania tym napięciem rzeczywistości: myślą czy wolą uzbrojoną w pięść to wszystko jedno. I tak to w powszechności małość w wielkość przez wspólnotę się zamienia. — Do cholery w ogóle z takim rozumowaniem...