Pragmatysta jest to zwykłe bydlę, z tą różnicą, że teoretyzując swoje bydlęctwo, wmawia to innym jako jedyną filozofię.
Była larwa, uleciał z niej motyl, czy duch wszechświata wcielony przypadkiem w tę, a nie inną istność. Całe życie to tylko wtaczanie jakiejś lepkiej masy w tę martwą skorupkę dla stworzenia formy tego samego bytu.
Czy myślisz, że porządne cierpienie tak daleko we mnie zaszło, że mogę Ci powiedzieć: Przyjaciółko?
Och, chciałabym zabić was obu, aby złączywszy wasze martwe oczy ujrzeć w nich to, co was rozdziela.
Cieszy mnie to, że przynajmniej znalazła się taka kanalia, która mówi prawdę. My w imię Boga rżnęliśmy się jak rzeźnicy. Ale ten Bóg był dla nas czymś. Dla was - pragmatystów, bo pragmatystą pan jesteś, panie Wąskomord - Bóg jest głupstwem, w które można wierzyć, kiedy przynosi odpowiedni procent.
Męczy mnie względność naszych przeżyć. Musimy je zawsze do czegoś odnosić.
Dech wyszedł cały. Tak nicość dyszy
Sama własną pustką
I każde coś gnębi w czasie, który stanął.
Hop! Szklankę piwa!
Mam tę wadę, że gęba ludzka w niesamowity sposób mnie interesuje. Normalnie idąc po ulicy musiałem każdą twarz zarejestrować: wziąć ją w siebie, szybko strawić intuicyjnie i określić i wyrzygać