W przewrót dokonany przemocą nie wierzę. Ale widzę, że jesteśmy w paskudnie typowym rewolucyjnym momencie, kiedy radykalnie zmieniają się najbardziej podstawowe zasady naszego funkcjonowania i wszyscy na tym tracimy. Nie tylko zasady polityczne zmieniają się na niekorzyść. Także rozumienie samego człowieczeństwa. Wierzę w rewolucję, która odmieni świat i znów go uczłowieczy.
Rosja nie potrzebuje dziś zamachu stanu, który rzekomo przywróciłby normalność. Potrzebuje ona rewolucji – leninistycznej, z prawdziwą rewolucyjną przemocą, która nie tylko odsunie Putina i jego klikę od władzy (zasługuje on na ten sam los co Mikołaj II), ale też zniszczy cały system oligarchicznego, kolesiowskiego kapitalizmu, wywłaszczy zbrodniczych wywłaszczycieli i wezwie uciskanych tego świata, by dołączyli do walki. Ale tego właśnie najbardziej boi się Zachód.
Nie znajdziemy nadziei na mapie globalnego kapitalizmu. Może potrzeba dziś rewolucji, ale tylko radykalna prawica wydaje się do niej zdolna.
To, czego nie jesteśmy dziś w stanie sobie nawet wyobrazić, to idea rewolucji, czy to seksualnej, czy społecznej. Być może w dzisiejszych, nieświeżych czasach rozmnażających się bez liku apeli o tolerancję, powinniśmy podjąć ryzyko przywołania wyzwalającego wymiaru takich „ekscesów”.
W każdym razie ja nie kupuję od liberałów idei „rewolucji bez rewolucji”, tego, że wszystko się zmieni, a nikt nie zostanie skrzywdzony. Niestety, każda prawdziwa zmiana boli.
Uczuciowy kult rewolucji świadczy o bardzo złym guście.
Nie ma rewolucji, w której kocha się swojego wroga, i nie ma rewolucji, w której błaga się system wyzysku o włączenie do niego. Rewolucje obalają systemy. Rewolucje niszczą systemy.
Związki zawodowe byłyt ostoją wszystkich zdobyczy rewolucji i krzepnącej potęgi zwierzchności. Nikt skuteczniej niż zebranie ogólne związku zawodowego nie mógł doprowadzić do wyrzucenia z pracy jakiegoś uprzykrzonego kwerulanta czy innego poszukiwacza sprawiedliwości, którego administracja nie ośmielała się wylać w inny sposób. Niczyj podpis na protokole nieprzydatności dla celów urzędowych jakichś sprzętów - bardzo przydatnych jednak dla dyrektorskiego mieszkania - nie wyglądał tak szczerze i naiwnie, jak podpis przewodniczącego komórki związkowej. Utrzymywały się zaś zwiążki własnym kosztem - kosztem tego trzydziestego procentu roboczej płacy, z której państwo nie mogło zabrać więcej niż 29 procent na wszystkie swoje podatki i przyusowe pożyczki.
s. 536.
Definiuję rewolucję: przyjście Prawa, zmartwychwstanie Racji, odpowiedź Sprawiedliwości.
Rewolucje się nie spieszą - one mają czas, te bezosobowe bestie...
Im bardziej się kocham, tym większą mam ochotę robić rewolucję, im bardziej robię rewolucję, tym większą mam ochotę się kochać.
(...) ktoś jest rewolucjonistą i potem zrasta się z ruchem w jedno ciało, myśli jego mózgiem i czuje jego sercem, albo też nim nie jest, i wtedy pozostaje mu tylko, aby chciał nim być; ale wtedy też bezustannie ponosi winę za to, że nim nie jest: winę za swoją niezależność, inność, odrębność.
Wszystkie książki o wszystkich rewolucjach zaczynają się od rozdziału, który mówi o zgniliźnie władzy upadającej albo o nędzy i cierpieniach ludu. A przecież powinny one zaczynać się od rozdziału z dziedziny psychologii - o tym jak udręczony, zalękniony człowiek nagle przełamuje strach, przestaje się bać. Powinien być opisany cały ten niezwykły proces, który czasem dokonuje się w jednej chwili, jak wstrząs, jak oczyszczenie. Człowiek pozbywa się strachu, czuje się wolny. Bez tego nie byłoby rewolucji.
Rewolucję robią robotnicy, nikt inny. A rewolucja zwycięża, jeśli popiera ją inteligencja. To jest abecadło. Inna sprawa, że ci robotnicy są później nabijani w butelkę (...).
Prasa rosyjska z początku XX wieku pełna była wyśmiewań się z kawiarnianych polityków. Z kawiarni genewskich wyszła rewolucja sowiecka, z kawiarni krakowskich niepodległa Polska. Są to ambitne wzory. Tych wzorów nie tracimy z oczu.
...nie można robić rewolucji, jeśli nie robi się jej dla siebie; nie ma czegoś takiego jak dobrotliwa dyktatura.
Rewolucje mogą przynieść radykalną poprawę, gdy masy będą czujne i będą wiedzieć, jak pozbyć się swych przywódców, gdy tamci zrobią, co do nich należy.
W czasach powszechnego fałszu mówienie prawdy jest aktem rewolucyjnym
Pomiędzy logiką rewolucji i jej filozofią jest ta różnica, że jej logika może doprowadzić do wojny, filozofia zaś może prowadzić tylko do pokoju.
Rewolucja jest dziełem Nieznanego. Można nazwać ją złą czy dobrą, zależnie od tego, czego żąda się od przeszłości i przyszłości, lecz pozostawić ją należy temu, co ją stworzył. Wydaje się ona wspólnym dziełem wielkich wydarzeń i wielkich ludzi, lecz w rzeczywistości jest tylko ich wypadkową. Wydarzenia zawiniły, a konsekwencje ponosić musieli ludzie.