Nieporozumienia wyjaśnione prowadzą do poznania i do większego porozumienia – nie wyjaśnione zatruwają ośrodki istotnych uczuć w sposób nieznaczny i następnie wywołują obcość przy pozornej bliskości.
Nie wierzę w nic, ale robię wszystko tak, jak gdybym wierzył.
Zupełna hygjena. Staroniewicz radzi abstynencję pełciową na twórczość, że niby wszystko w jajach siedzi.( list 21 VII 1926 Zakopane)
(...) proszę Cię, nie myśl, że to są jakieś odpadki stanu zagmatwania. W ogóle zawsze przyjmij wszystko, co mówię i piszę, takim jakim jest i nie doszukuj się we mnie podwójnego dna i ukrytych szufladek.
Dla Pani Dmochowskiej przesyłam ewentualnie serdeczne pozdrowienia (ale nie całowanie jakichś łap).
Ani drgnąłem i powiedziawszy parę cierpkich rzeczy i dawszy w mordę komu trzeba, opusciłem lokal.( list 5 VIII 1926 Zakopane)
Może cię właśnie rżną i skrobią w tej chwili. Mój Boże - co bym dał, aby to widzieć!!!
Postanowiliśmy, My z Bożej łaski i Przezorności Witkacy i Ignacy Mąż Twój, My, Wielki dramaturg, aczkolwiek nieuznany i przez lada swołocz w jaja i zadek kopany, że przyjedziemy do tej przelkentej zagwazdanej Warsiawki ni mniej, ni więcej jak w tydzień, w czym nam Boże i Wszyscy Diabli dopomóż. (list z 22 IV 1926 Zakopane).
Jestem idealnym mężem w porównaniu do innych. Ale w klatce zdechnę marnie. Taką mam naturę. (I bez klatki zdycham. A cóż dopiero?)
Życie nie na szczytach czego-bądź jest nonsensem. Największy sens ma życie na szczycie nonsensu.
Do Nd. Pkl. dołączyła się jednocześnie R. Ż. max!! [Rozpacz Życiowa maksymalna].
Ale pecha mam. Wczoraj, kiedy robiłem pipi w lesie i zapatrzyłem się na krajobraz, bąk koński uciął mnie w kutasa. Spuchło to jak balon i myślałem, że odpadnie. Ale jodyna i Staroniewicz uratowali to cenne utensylium dla przyszłych pokoleń. Dziś jest tylko czerwone, ale może jeszcze odpadnie. Jak odpadnie, to Ci przyślę w formalinie.( list 20 VII 1926 Zakopane)