W tym leży fatalność a zarazem urok podróży, że dzięki niej stają się dla ciebie określone i dostępne miejsca, które się dawniej kryły gdzieś w nieokreśloności i niedostępności. Ta określoność i dostępność zakreśla ci wszakże niewidzialne granice, których już nigdy nie przekroczysz.
Jeżeli twoja dusza, porzuciwszy ciało, przeniesie się w strony całkiem ci nie znane, będzie mogła wędrować tamtymi okolicami zarówno w blasku słońca, jak podczas deszczu, zarówno wiosną, jak zimą, wolny duch w krainie duchów. Jeżeliś jednak zawitał dokądś jako człowiek z krwi i kości i przez pewien czas tam bawił, już się zamknęło wokół ciebie więzienie rzeczywistości. Skoro zechcesz po latach wrócić duchem do zwiedzanej niegdyś miejscowości, nie wyjdziesz już poza obręb doświadczeń w tamte dni zebranych. I nieodmiennie, w nużącej monotonii nawrotów, będzie ci się jawił ten krajobraz widziany o tej samej co wtedy porze dnia i roku. Nie zdołasz go przeobrazić wedle swojego zechcenia. Skazanyś już na to, aby zawsze oglądać go takim, jakim ci się ukazał, kiedyś tam zawędrował. Oto jest klątwa, która ciąży na duszy podróżnika. Rzeczywistość podcięła skrzydła jego wyobraźni. Ten, co wiele podróżował, jest mocniej przykuty do ziemi, niż ten, co nie podróżował wcale. Wydaje mi się on najbardziej śmiertelny spośród wszystkich śmiertelników. (Max Dauthendey „Mroki Himalajów”).
Mnie przede wszystkim interesują historie ludzi i ich losy. Sam kostium jest tutaj najmniej ważny. Oczywiście bardzo chciałabym robić współczesne kino. Problem polega jednak na tym, że dzisiaj nie jestem zbyt mocno zakorzeniona w jakiejś konkretnej rzeczywistości. Czyli jeśli miałabym robić film współczesny musiałabym go robić trochę, jak kostiumowy. To znaczy dokonać pewnej dokumentacji, wejść w tą rzeczywistość, która nie jest moją codziennością. W Polsce jestem stosunkowo mało i bardziej wygląda to na przystanek w podróży. Z kolei Stany znam głównie z tego, że robię tam filmy i seriale, których popełniłam najwięcej.
Wszystko wskazuje na to, że cywilizacja europejska doszła do stadium, w którym wiekowe ramy naszego bytowania stają się anachronizmem. Skala norm geopolitycznych sprzed 35 lat - jest całkowicie zdewaluowana. Suwerenność państw, które tworzyły przez stulecia koncert europejski - jest dziś pojęciem nierealnym. Rozwój techniki produkcji i komunikacji wytworzył zagadnienia ekonomiczne, które są nie do rozwiązania wśród państw poodgradzanych zasiekami zakazów datujących się z epoki ideału samowystarczalności.
Wiadomo, że bogactwo na świecie rozkłada się nierównomiernie i nigdy równo się rozkładać nie będzie. Takie są cechy kapitalizmu. Trudno mieć wolny rynek bez wszystkich konsekwencji, jakie ze sobą on niesie. Ograniczanie nierówności jest jednak potrzebne, ale nie nastąpi w wyniku oddziaływania samoistnych mechanizmów rynkowych, tylko dzięki działaniu państwa i odpowiednio przez nie kształtowanego ustawodawstwa, np. w zakresie podatków i wydatków publicznych. Niektórzy twierdzą, że dla wzrostu gospodarczego dobra byłaby gospodarka silnie nierówna, bez interwencji państwa, ale jest oczywiste, że po kilku latach w takim kraju doszłoby do rewolucji i końca demokracji.
Tak pośniadwszy należycie, szedł do kościoła, gdzie za nimi nieśli w dużym koszyku srogi brewiarz, pięknie oprawny, ważący – tak dla swej tłustości, jak dla zamków i pergaminów – mniej więcej jedenaście pudów i sześć funtów. Tam słuchał dwudziestu sześciu do trzydziestu mszy: przez ten czas przebywał jego kapelan opatulony jak dudek i z oddechem zionącym bardzo przyjemnie, a to dzięki obfitemu przepłukaniu gęby sokiem winnym. Z tym mamrotał swoje pacierze i różańce, a tak uważnie je przebierał, że ani ziarenko nie upadło na ziemię. Gdy wychodził z kościoła, przywożono mu, na wózku zaprzężonym w woły, jeszcze kupę różańców świętego Klaudiusza, każdy wielkości dobrej czaszki ludzkiej; za czym, przechadzając się po krużgankach i ogrodach klasztornych, odmawiał ich tyle, że zapędziłby w kąt szesnastu pustelników.
To, co jawi się jako przeszkoda na drodze do pełnego utożsamienia społeczeństwa ze sobą, jest tak naprawdę jego warunkiem: dzięki przerzuceniu na Żyda roli ciała obcego, które wprowadza do organizmu społecznego rozpad i antagonizm, możliwe staje się społeczeństwo jako spójna i harmonijna całość.
Miałem swoją wizję istoty kryzysu systemu radzieckiego, którego przyczyna polegała nie na wadach socjalizmu, a na wykorzystaniu w niewystarczającym stopniu jego możliwości. To właśnie spowodowało wytyczenie celów kursu reformatorskiego:
* pieriestrojka, tzn. wprowadzenie zmian strukturalnych i organizacyjnych;
* głasnost’, tzn. uwypuklenie wszystkich wad, które zakłócały tempo rozwoju socjalistycznego;
* uskorienije, tzn. wyprowadzenie gospodarki radzieckiej na poziom światowy dzięki:
– bazowaniu na aktywnej twórczości mas,
– zwrotowi w stronę nauki,
– priorytetowi sfery socjalnej,
– pozbyciu się skaz na socjalistycznym morale.
Przedmioty użytkowe tylko dlatego stają się w ogóle towarami, że są produktami niezależnie od siebie wykonywanych prac prywatnych. Ogół tych prac prywatnych tworzy ogólną pracę społeczną. Ponieważ wytwórcy nawiązują z sobą społeczną styczność dopiero przez wymianę produktów swej pracy, specyficznie społeczne znamiona ich prywatnych prac ujawniają się dopiero w obrębie tej wymiany. Inaczej mówiąc, dopiero przez stosunki, jakie wymiana stwarza między produktami pracy, a za ich pośrednictwem między wytwórcami, prace prywatne występują jako człony ogólnej pracy społecznej.
John Kenneth Galbraith, który akurat nie jest moim ulubionym ekonomistą, powiedział kiedyś, że politycy często stają przed wyborem: podjąć działania trudne do przełknięcia czy ryzykować katastrofę. Teraz mieliśmy właśnie taką sytuację. Dla wielu krajów pomoc dla Grecji była nie do strawienia. Jednak czasami trzeba wziąć lek, który nam nie smakuje.
Wieczny pokój wymaga radykalnej i niezbędnej przemiany ludzkich relacji, bez której wszelka własność i bezpieczeństwo są niepewne. Wymaga on ustanowienia powszechnego ustroju państwowego (Völkerstaat, civitas gentium). Jest to niewykonalne, zamiast tego musimy zaakceptować związek państw (Völkerbund). Ponieważ jednak niewykonalność tego projektu nie została ostatecznie dowiedziona, a moralność domaga się wiecznego pokoju, a więc i powszechnego państwa obywatelskiego, należy mimo wszystko uznać wieczny pokój za cel, do którego będziemy nieustannie się przybliżać dzięki ciągłemu postępowi.
Dzięki takim jak Ty zostałem prezydentem.