Obydwoje pasujemy jak ulał na bohaterów powieści Victora Hugo. Jesteśmy jak pryzma wielkich nieszczęść, małych szczęść i nadziei.
Nie jest to film o wojnie między narodami, brak w nim wyraźnego rozróżnienia na złych i dobrych bohaterów. Wszyscy są ludźmi, z których każdy może przechodzić z jednego obozu do drugiego, raz stać po stronie dobra, a innym razem – po stronie zła. Chciałam pokazać, że zagrożenie nie tkwi w innym narodzie, ale w nas samych. To właśnie było dla mnie najważniejsze.
(...) nie przepadam za opowieściami o podróżach w czasie. W typowej historii o podróżach w czasie, występują pewne paradoksy, które mnie są niewygodne, więc zwykle takich powieści nie piszę.
Istnieje jedna tylko alternatywa dla Europy: albo azjatyckie barbarzyństwo pod przywództwem moskiewskim zaleje ją jak lawina, albo Europa musi odbudować Polskę, stawiając między sobą a Azją 20 milionów bohaterów, by zyskać na czasie dla dokonania swego społecznego odrodzenia.
Głębia ziewa na powierzchni, a powierzchnia okazuje się dnem głębi.
Historia Polski, jak każdego narodu, nie jest idealna. Mieliśmy bohaterów, mieliśmy i hołotę, to jest zupełnie oczywiste. Po 1945 roku ta hołota mogła tryumfować, socjalizm to był ustrój hołoty dla hołoty, można powiedzieć.
Widzę tę scenę, jak polski James Bond, otoczony takimi mniejszymi Bondami, kiwają głowami, znaczą pieniądze i zastawiają pułapki – to żałosne, przecież oni się na tym nie znają.[...] Chodziło o to, żeby skompromitować Andrzeja Leppera. To jest jasne. Nawet sam Kamiński specjalnie temu nie zaprzecza. Argumentacja taka, że Ryba z Lepperem mieli bliskie kontakty, że Lepper popierał w czymś Rybę… no to ja popierałem kiedyś Kaczyńskiego w wielu sprawach. To jest zupełny absurd oskarżać Leppera, że znał dobrze Rybę.[...] Robili to niezwykle nieudolnie i myślę, że bezpodstawnie.[...] Ja dzisiaj słyszę pana Przemysława Edgara, który mówi, że to prawdopodobnie agent WSI. To paranoja jest. To znaczy WSI się odradza jak feniks? Macierewicz gwarantował przecież całkowite oczyszczenie służb. I nagle teraz to WSI, okazuje się, weszło do CBA i pokrzyżowało sprytne plany polskiego Jamesa Bonda. To do powieści się nadaje. Można taką kabaretowo-szpiegowską powieść napisać.
Warto zatem kontrolować Amerykę, bo nie ma ona dzisiaj konkurenta do władzy nad światem. Podobnie jak warto kontrolować np. globalne korporacje farmaceutyczne, które urządzały w Nigerii doświadczenia na dzieciach, a kiedy dzieci umierały, szantażowały skorumpowanego prokuratora generalnego Nigerii, żeby zapłacić o kilkadziesiąt, a może o kilkaset milionów dolarów mniej odszkodowania. Dzięki wikiliksowi to już nie są „oszczerstwa” z poziomu lewackich zinów czy ostatnich powieści Johna Le Carre, nie jest to wytwór wyobraźni demonicznych „ekoterrorystów” (...).
A tam, w górze, było sobie niebo, całe upstrzone gwiazdami; kładliśmy się na plecach i gapili na nie, dziwiąc się, czy ktoś je stworzył, czy też są tam przypadkiem.
Trajan miał ambicję być sławnym; i tak długo jak ludzkość będzie kontynuować poklask dla ich niszczycieli niż dobroczyńców, pragnienie chwały wojskowej nigdy nie będzie występkiem najbardziej wzniosłych bohaterów.
Lat temu osiemdziesiąt i siedem nasi ojcowie wznieśli na tym kontynencie nowy naród, poczęty z wolności i oddany w przekonaniu, że wszyscy ludzie zostali stworzeni równymi.
Teraz toczymy wielką wojnę domową, której celem jest odpowiedź na pytanie, czy ten naród lub jakikolwiek naród poczęty w takim duchu ma szanse na przetrwanie. Przyszło nam spotkać się na wielkim polu bitewnym tej wojny. Przybyliśmy tu, aby poświęcić część tego pola, jako miejsce ostatniego spoczynku ludzi, którzy oddali tu życie za życie naszego narodu w poczuciu wolności. I oni, i my znaleźliśmy się tu w słusznej sprawie, ale to naszą powinnością jest oddanie czci jej obrońcom.
Jednakże, w szerszym znaczeniu, nie możemy się oddać — nie możemy się udzielić konsekracji — nie możemy poświęcić — tej ziemi. To dzielni ludzie, żywi i polegli, którzy tu walczyli, uświęcili ją bardziej, niż może to uczynić nasza nędzna władza dawania i odbierania. Świat ani nie zwróci uwagi, ani nie zapamięta słów wypowiedzianych tu, lecz nigdy nie zapomni tego, co oni tu zrobili. To raczej nam, żyjącym, jest nakazane poświęcić się tu tej niedokończonej sprawie, którą ci, którzy tu walczyli, tak szlachetnie wspierali. To raczej nam jest nakazane być oddanym wielkiemu zadaniu, które oczekiwało na nas — że od tych poległych bohaterów winniśmy zaczerpnąć oddanie sprawie, której oni całkowicie się poświęcili — że postanowimy, iż śmierć tych poległych nie mogła być daremna; że ten naród doczeka się odrodzenia idei wolności; i że rządy narodu, przez naród i dla narodu nie znikną z powierzchni