Nabity - niechaj krzemień na żelazo pada...ból, chwila jedna, ciemno - potem jasność błyśnie
Rdza niszczy żelazo, a kłamstwo duszę.
A kto błogosławić nie umie, niechaj kląć się nauczy!
(Gargantua) chował się przed deszczem pod rynnę, kuł żelazo, kiedy wystygło, myślał o niebieskich migdałach, łowił ryby przed niewodem, mówił hop, zanim przeskoczył, mur przebijał głową, drapał się, gdzie go nie swędziało, budował domy na piasku, zaglądał w kuchni do garnków, łaskotał się, aby się pobudzić do śmiechu, podkuwał żabom nogi, sypał wróblom soli na pośladek, opasywał się siekierką, podpierał się workiem, studnie stawiał na piecu, wodę czerpał przetakiem, ryby łowił widłami, sarny strzelał makiem, psuł papier, bazgrał po pergaminie, rachował się bez gospodarza, chwytał dwie sroki za ogon, szukał wiatru po świecie, darowanemu koniowi zaglądał w zęby, pierdział wyżej niż dziura w zadku. Czekał aż mu pieczone gołąbki wpadną same do gąbki, troskał się o zeszłoroczny śnieg, szukał dziur na całym.
Wtedy Bóg rzekł: Niechaj się stanie światłość! I stała się światłość.
Nie czekaj z kuciem, aż żelazo będzie gorące; uderzaj by je rozgrzać.
Patrz, czego byś chciał, brat? ameryki w szkole,
gdzie co drugi uczeń marzy by mieć nabity pistolet.
Hej! Gerwazy! daj gwintówkę,
Niechaj strącę tę makówkę!
A niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają.
Coś, przed czym w świecie nic nie uciecze,
Co gnie żelazo, przegryza miecze,
Pożera ptaki, zwierzęta, ziele,
Najtwardszy kamień na mąkę miele,
Królów nie szczędzi, rozwala mury,
Poniża nawet najwyższe góry.