- Halo?
- Win?
- Kto mówi?
- Myron.
- Myron Bolitar?
- A ilu znasz Myronów?
- Myron Bolitar?
- Nie, Myron Rockefeller.
- Coś tu się nie zgadza.
- Słucham?
- I to bardzo!
- O czym ty mówisz?
- Jakiś kretyn dzwoni do mnie o siódmej rano i podszywa się pod mojego najlepszego przyjaciela.
Czasami myślę, że najprościej byłoby uniknąć starości umrzeć młodo. Jednak to oznaczałoby niedokończone życie? Nigdy nie znasz siebie całkowicie...
Wsiadłam kilka dni temu do pociągu. - Przepraszam pana, czy mógłby pan pomóc mi włożyć walizkę na półkę? Walizeczka mała na jeden dzień, ale jednak, dla mnie i wysoko i stoi obok mężczyzna... - Nie. Mam chory kręgosłup. Ani przepraszam, ani pani wybaczy… Nic. Wcześniej włożył swoją wielką walizę bez wysiłku. [...]
Wychowałyśmy takie pokolenie mężczyzn. Czy znasz matkę, która nie usługiwałaby całe życie synowi jak niewolnica, i jeszcze nie byłaby z tego powodu najszczęśliwsza? Ja nie znam. To wszystko nasza wina, niestety.
Martwe znasz prawdy, nieznane dla ludu,
Widzisz świat w proszku, w każdej gwiazd iskierce.
Nie znasz prawd żywych, nie obaczysz cudu!
Miej serce i patrzaj w serce!
Nie było rozróżnienia że, (…) to on jest takiego czy innego wyznania. Dla mnie była to rzecz absolutnie bez różnicy. (…) Do dziś otrząsam się jak ktoś mnie nazywa filosemitą, ponieważ jestem przekonany, że ponieważ znam dużo więcej Żydów niż wielu moich rodaków to znam również dużo więcej głupich Żydów, których wcale nie lubię. Tak jak znam dużo więcej głupich Polaków – od przeciętnego Amerykanina – których też nie bardzo lubię, bo po prostu jak się wielu ludzi zna to procentowo zna się różnych ludzi. (…) Z chwilą kiedy chodziłem do szkoły, zacząłem słyszeć od różnych kolegów różne rzeczy o Żydach według takich (…) schematów (…) i pamiętam doskonale jako chłopiec, że chciałem być ważny i wobec tego mówiłem do tych kolegów: a jakich ty Żydów znasz? Na to oni mówili: nie znam. A ja znam i to są niejednokrotnie bardzo sympatyczni ludzie! Bo przypominam sobie znajomych mojej matki i mojego ojca. Nie powodowało to końca dyskusji ale oni trochę milkli bo nie mieli nic do powiedzenia.
Bunt wynika z tego, że nie znasz życia. Buntujesz się przeciwko temu, co zauważasz i czego nie potrafisz zrozumieć. Kiedy zaczynasz wszystko rozumieć, mówisz: „Aha!” i masz siedemdziesiąt lat. Nie chcę dożyć momentu, kiedy w moim życiu wszystko będzie jasne.